Doktor i Martha natrafiają na kolejną przygodę, gdy swoim eksperymentem zaskakuje ich profesor Lazarus. Czy moje oczy przetrwały ten wybryk CGI?
TARDIS ląduje w znajomym Marcie miejscu. Dziewczyna wraca do swojego mieszkania. Doktor obiecał jej krótką wycieczkę, która się wydłużyła, więc teraz odstawia ją znów do teraźniejszości. Tym razem statek wylądował bez problemów, więc bohaterowie są na Ziemi kilkanaście godzin po tym jak odlecieli. Dziesiąty chce pożegnać się z Marthą, która liczyła na dalsze przygody i jest rozczarowana. Nadarza się jednak okazja, żeby Władca Czasu został dłużej na Ziemi – profesor Lazarus, dla którego pracuje siostra Marthy, twierdzi, że zmieni to, co znaczy być człowiekiem. To intryguje Doktora. Mnie za to intryguje, skąd wiedział, gdzie mieszka Martha. Dziesiąty nigdy wcześniej tutaj nie był, a Martha jest zdecydowanie zaskoczona tym, że Doktor zabrał ją z powrotem do domu. To pierwsze, co rzuciło mi się tutaj w oczy.
Bohaterowie wybierają się na przyjęcie. To właśnie tutaj Lazarus chce przeprowadzić na sobie eksperyment – pragnie się odmłodzić. Dziesiąty Doktor ma okazję poznać najbliższą rodzinę Marthy (oprócz jej ojca). Dobrego wrażenia nie robi Francine, która jest strasznie zaborcza i chce chronić swoją córkę. Oczywiście eksperyment nie udaje się do końca, sytuacje ratują Doktor i Martha. Lazarus jednak młodnieje, co zaskakuje wszystkich. Mark Gatiss jest w tej roli świetny. Dobrze sprawdza się zarówno jako zgorzkniały staruszek, który pragnie od życia czegoś więcej, jak i jego młodsza, bezwzględna wersja. Duże brawa należą się za to ekipie od makijażu i protetyki. Postarzały Gatiss wygląda super.
Dość szybko widać jednak, że z Lazarusem nie wszystko jest w porządku. Martha i Doktor są również podejrzliwi i wykorzystując laboratorium, w którym się znajdują, sprawdzają zmienione DNA profesora. On sam zabija swoją żonę, a następnie na cel wybiera sobie siostrę Marthy. Tish mu się podoba, i to najwyraźniej z wzajemnością. Nie do końca do mnie to przemawia. Po pierwsze, dziewczyna daje się uwodzić swojemu szefowi. Po drugie, odtrąciła go, gdy był starcem, ale już po przemianie jest dla niej superatrakcyjny i ma ochotę go pocałować. Zanim jednak Lazarus położy swoje łapska na Tish, Doktor i Martha przeszkadzają im i ratują dziewczynę. I tu następuje coś, co jest mega bolesne dla moich oczu. Lazarus zmienia się w potwora z CGI. Jest straszny, ale nie w dosłownym tego słowa znaczeniu. Potwór wygląda okropnie! Nie da się na to patrzeć. Dla mnie to najgorsze CGI w historii serialu, o wiele lepiej wyglądały potwory z 1 i 2 serii. Nie rozumiem, dlaczego postawiono na coś takiego. Czy w 2007 roku był to efekt wow? Nie wiem, ale dziś okropnie boli.
Lazarus jako potwór niszczy laboratorium i zabija kolejnych ludzi. Większość udaje się ewakuować dzięki połączonym siłom Marthy i Dziesiątego. Bardzo nie podoba się to Francine, która martwi się o córkę. Ta nagle zadaje się z jakimś człowiekiem, który sprowadza ją na niebezpieczeństwo. Moim zdaniem taka postawa jest bardzo irytująca. Dla Francine nie minął dzień, a Martha spotyka się z jakimś nieznajomym i rzuca się za nim nawet w sytuacji zagrożenia życia. Dla Marthy minęło już trochę czasu i odbyła z Dziesiątym cztery przygody. Obawy matki Marthy są podsycane przez pewnego kelnera, który wypytuje ją, co wie na temat Doktora i ma dla niej informacje od pana Saxona. To kolejny raz, gdy to nazwisko pojawia się w serialu. Francine wierzy, że Doktor jest niebezpieczny.
Lazarus wydaje się być szybko pokonany. Doktor i Martha używają tego samego urządzenia, które zmieniło go w młodego, ale odwracają polaryzację. I na tym mogłaby się skończyć ta historia. Twórcy fundują nam jednak niespodziankę. Gdy karetka zabiera zwłoki Lazarusa, słyszmy, że dochodzi do wypadku. Lazarus żyje i zamordował kolejne osoby. To następne szkielety, które widzimy. W tym sezonie twórcy nie oszczędzają nam widoku kościotrupów. Doktor oczywiście wkracza do akcji. Dołącza do niego Martha, którą chce powstrzymać matka. Za naszymi bohaterami biegnie także Tish. Podoba mi się to. Widzimy, że dziewczyna czuję się odpowiedzialna za to, co się stało. Tak jak jej siostra, nie jest bierna i chce pomóc.
Finałowa akcja rozgrywa się w starym kościele z wielkimi organami. Jest to niezwykle klimatyczne miejsce i podoba mi się ta lokacja. Lazarus nie chce się poddać i pragnie dalej żyć. Chce zamordować Marthę i Tish. Z tarapatów kobiety ratuje Doktor, wykorzystując organy. Lazarus w końcu spada i umiera. Zakończenie lekko rozczarowuje – nie wierzę, że Martha przeżyłaby to wydarzenie. Dziewczyna wisiała nad dzwonnicą, trzymając się tylko rękami. Mogę uwierzyć, że miała tyle siły, ale dźwięki organów były bardzo głośne – nie wytrzymał ich Lazarus, a Tish musiała zakrywać uszy. Martha cudownie przeżyła tę niebezpieczną przygodę bez żadnego uszczerbku na słuchu. Nie do końca to kupuję.
Podoba mi się za to rozmowa, która wybrzmiewa w trakcie odcinka. To my jesteśmy panami naszego życia i to od nas przeważnie zależy, jakie ono będzie. Osoba 20-letnia może przeżyć o wiele więcej niż ktoś, kto żył na tym świecie ponad 80 lat. To zależy od nas samych, naszych wyborów, marzeń, odwagi. To, że będziemy żyli dłużej, nie oznacza, że będziemy mieli lepsze życie. Warto cieszyć się więc z tego, co się ma tu i teraz, i przeżywać wszystko tak jak chcemy. Długie życie może być zarówno przekleństwem, jak i błogosławieństwem.
Na koniec nasi bohaterowie wracają do mieszkania Marthy. Dziewczyna żegna się z Doktorem, a ten proponuje jej jeszcze jedną podróż. Widzimy, że zaczęło mu na niej zależeć i nie chce być już samotny. Martha podejmuje ważną decyzję i mu odmawia. Nie chce być traktowana jako zastępstwo czy tymczasowa przyjaciółka do podróży. Chciałaby, żeby Doktor zaczął traktować ją poważnie. I rzeczywiście, cały czas, gdy dobrze się przyjrzymy – Doktor nie traktuje jej jak stałej towarzyszki. Gdyby i mnie ciągle przypominano „to tylko jedna podróż”, sam byłbym wkurzony. Dziesiąty zgadza się, by Marha podróżowała z nim przez czas i przestrzeń „na stałe”. Gdy radosna dwójka odlatuje, my słyszmy, że dzwoni matka Marthy, która w nagranej wiadomości mówi jej, że Doktor jest niebezpieczny i wie to od samego Harolda Saxona. Jako widzowie wiemy już, że na Marthę i Dziesiątego czekać będzie poważne niebezpieczeństwo.
The Lazarus Experiment to przeciętny odcinek. Nie jest nudny, bo ma naprawdę niezłe tempo i wiele rzeczy dzieje się bardzo szybko. Widz angażuje się w to, co widzi. Mamy okazję poznać bliżej rodzinę Marthy i zdecydowanie większość z nas nie będzie sympatyzować z jej matką. Pomysł na fabułę jest świetny, a miejsca akcji – i laboratorium, i kościół – są klimatyczne. Mamy kolejne wskazówki co do wątku głównego i możemy zastanawiać się, kim jest tajemniczy Saxon i skąd tak wiele wie o Doktorze. Aktorsko też jest na wysokim poziomie. Warto docenić tu Marthę, która po raz kolejny wykazuje się odwagą, sprytem i wiedzą. Stawia także Doktorowi warunki i chce być normalnie traktowana. Bardzo mi się to podoba. Zabawę psuje CGI. Nie mogę po prostu na to patrzeć. Lazarus jako potwór nie jest odrażający, jest brzydki, ale przez wykonanie i zestarzenie się efektów. To boli i taki obraz mam zawsze, gdy myślę o tym odcinku. Ale nie warto pomijać tej historii. To dobra zabawa.
The Lazarus Experiment
Reżyseria: Richard Clark
Scenariusz: Stephen Greenhorn
Ocena: 3/5 TARDISek
Pozostałe teksty z mojej serii możecie przeczytać klikając tutaj.
Dziennikarz, uwielbia herbatę i wino. Kocha Dwunastego Doktora i Donnę. W wolnej chwili wychodzi z domu, bo nie znosi samotności. Uwielbia życie w mieście. Ogląda dziesiątki seriali, śledzi i bawi się popkulturą, gra na konsoli. Stara się rozbawiać ludzi w każdej możliwej okazji, żeby świat nie był ponury. Ogarniacz czasu i przestrzeni.