Uzdolniony, wrażliwy malarz spotyka niewidzialnego kosmitę. Jedenasty Doktor i Amy nie mają przerwy od mocnych wrażeń. Vincent and the Doctor to jeden z najpiękniejszych odcinków Doctor Who. Czy po latach zmienię zdanie?
Dopiero co czekało mnie (ponowne) pierwsze emocjonalne pożegnanie z Rorym, a kolejny odcinek nie oszczędza emocji i jest nimi wręcz przeładowany. Vincent and the Doctor jest uważany za jeden z lepszych odcinków serialu. Wiele osób poleca go zaczynającym przygodę z brytyjską produkcją, by zobaczyli, do czego zdolny jest Doctor Who. Ja też byłem dotąd w tym gronie.
To, że nie wracam często do 5 serii Doctor Who pozwala mi wiele rzeczy przeżywać od nowa. Tak było również w przypadku odcinka Vincent and the Doctor. Wszystko jak zwykle zaczyna się niewinnie – Doktor zabiera Amy do muzeum na wystawę dzieł jej ulubionego artysty – Vincenta van Gogha. W trakcie podziwiania obrazów Jedenasty zauważa potwora ukrytego w jednym z nich. Postanawia zbadać tę sprawę w przeszłości i przenosi się do Auvers-sur-Oise we Francji w 1890 roku.
Bohaterowie postanawiają przeprowadzić śledztwo, więc muszą odnaleźć Vincenta van Gogha. Szybko dowiadujemy się, że malarz nie jest popularny w mieścinie, w której żyje. Wiele osób ma go za szaleńca, pijaka, którego na nic nie stać. Ludzie nie chcą z nim przebywać. Vincent musiał zmierzyć się z tym, co wielu twórców – nie był doceniany za życia. Nawet gdy potwór zabija kobietę – to ludzie posądzają o to artystę.
Fabuła i akcja odcinka jest dość prosta, ale dostarcza nam wielu pięknych scen. Mamy cudowne plenery. Świetne kostiumy – bardzo podoba mi się to, jak ubrana jest Amy. Piękna jest scena, gdy pod koniec odcinka bohaterowie leżą i podziwiają niebo. Potwór jest ciekawym dodatkiem, a plot twist pokazujący, że stworzenie jest samotne, być może przerażone i do tego ślepe, mnie poruszył. Vincent może częściowo utożsamiać się z kosmitą. Myślę, że Doktor trochę też.
Amy ma wspaniałą chemię z Vincentem. Świetnie ogląda się te dwie postacie na ekranie. Pasują do siebie. Vincent jest fantastycznie zagrany przez Tony’ego Currana. To, jak malarz opowiada o świecie i swoich uczuciach jest cudowne, ale jednocześnie niepokojące. Epizod depresyjny z nadmiarem emocji sprawia, że ciężko się patrzy na artystę. Współczujemy mu.
Zakończenie odcinka sprawia, że trudno powstrzymać łzy. Samotny, przekonany o swojej beznadziejności malarz dowiaduje się, że jest jednym z najbardziej lubianych i docenionych twórców na świecie. Scena w muzeum z Vincentem jest fenomenalna i przez grę Curanna wyraża tak wiele. Dostajemy także pewną „nauczkę” – Doktor nie może wszystkiego naprawić, czasem przegrywamy z naszymi wewnętrznymi demonami. Amy wierzyła, że los Vincenta się odmieni, jednak tak się nie stało. Artysta nadal popełnił samobójstwo w młodym wieku i nie stworzył kolejnych dzieł. To trochę boli, ale tak już musiało być – pewne rzeczy są już zapisane w naszych strumieniach czasu.
Uważam, że scenarzysta mógł bardziej podkreślić brak Rory’ego. Oczywiście padają małe wzmianki np. gdy Vincent mówi, że widać, że Amy straciła kogoś ważnego, a Doktor zwraca się do Vincenta per Rory. Tak, wiem, że Amy go nie pamięta, ale Doktor mógł się jakoś bardziej przejąć – a tymczasem podsłuchuje, podgląda i – można powiedzieć – bada sytuację. Potwór jest fajnym dodatkiem, jednak historia – lekko przepisana – mogłaby działać również bez niego, a byłaby tak samo piękna, wzruszająca i pouczająca.
Podobały mi się mrugnięcie okiem do klasycznych Doktorów, a także nawiązania do twórczości artysty. Bardzo lubię dzieła van Gogha, a całkiem niedawno miałem możliwość podziwiania ich podczas wyjątkowej multisensorycznej wystawy. Doceniam więc np. próbę odwzorowania kawiarni z obrazu. Myślę, że twórcy musieli się naprawdę nieźle napracować przy tym odcinku.
Vincent and the Doctor to bez wątpienia jeden z lepszych odcinków. Jest wciągający i przepiękny. Potwór trochę inspirowany bazyliszkiem też jest ciekawym tworem. Historia skłania do refleksji i uwrażliwia na inne osoby, które mogą mieć problemy psychiczne i które mogą potrzebować pomocy czy naszego wsparcia. To ważny głos, który może dotrzeć do wielu ludzi – w tym przede wszystkim młodych. Poza tym jest ciekawą lekcją historii sztuki. Bo choć nazwisko van Gogha jest znane to zapewne wiele osób aż tak nie interesuje się tym twórcą i są rzeczy, których o nim nie wiedzą. Odcinek dostarcza wielu emocji, mnie rozkleił. To był fantastyczny seans.
Vincent and the Doctor
Scenariusz: Richard Curtis
Reżyseria: Jonny Campbell
Ocena: 5/5 TARDISek
Teksty z serii Clever Boy ogląda znajdują się tutaj.
Dziennikarz, uwielbia herbatę i wino. Kocha Dwunastego Doktora i Donnę. W wolnej chwili wychodzi z domu, bo nie znosi samotności. Uwielbia życie w mieście. Ogląda dziesiątki seriali, śledzi i bawi się popkulturą, gra na konsoli. Stara się rozbawiać ludzi w każdej możliwej okazji, żeby świat nie był ponury. Ogarniacz czasu i przestrzeni.