Przed Rorym i Jedenastym Doktorem wielka bitwa o odzyskanie Amy i małej Melody. To pojedynek pełen emocji i zaskoczeń. W A Good Man Goes to War w końcu dowiadujemy się kim jest River Song! Clever Boy ogląda z ochotą.
A Good Man Goes to War jest jak finał serii. Skala odcinka jest ogromna. Z jednej strony cieszę się, że nie jest dwuczęściowy, z drugiej można byłoby tutaj jeszcze wiele wycisnąć. Jeśli jednak przyjrzymy się sposobie emisji 6 serii Doctor Who możemy traktować to jako minifinał. W 2012 roku (minęło już 11 lat!) seria została podzielona na dwie odsłony – wiosenną i jesienną (7 seria zresztą też). I omawiany odcinek stanowi właśnie finał tej wiosennej części.
Po szokującym cliffhangerze z poprzedniej historii przyszła pora na rozwiązanie. Jedenasty i Rory szukają Amy, przez co są bezwzględni i nikogo nie oszczędzają. Każdy wie, że tylko głupiec udaje się na wojnę z Doktorem. Dlatego Kościół (powraca!) szykuje się do walki szkoląc żołnierzy. Ci są przerażeni Doktorem-wojownikiem, którego znają z różnych opowieści. Są jednak dobrze przeszkoleni w różnych sztuczkach, by nie polec w walce.
Jedenasty i Rory zbierają ekipę złożoną z postaci, które już wcześniej poznaliśmy, ale nie tylko. Poznajemy cudowną syluriankę Madame Vastrę (świeżo po zjedzeniu Kuby Rozpruwacza) i jej ukochaną Jenny czy sontaranina pielęgniarza Straxa. Osoby te mają jakiś dług u Doktora i poprzez udział w bitwie o Demon’s Run będą mogły go wreszcie spłacić. Jedyną, która odmawia pomocy jest River Song, świętująca swoje urodziny. Dowiadujemy się jednak, że nie może pomóc, dlatego że wie, jak potoczy się ten dzień. To dzień, w którym Doktor dowie się, kim jest tajemnicza kobieta.
Odcinek jest pełen akcji. Ma kilka zaskoczeń, ale jest też świetnie zagrany w scenach, w których jest dużo dialogów. Pośrodku historii tempo trochę opada, ale później wraca na odpowiednie tory. Widzimy jak bardzo Doktor potrafi być bezwzględny i okrutny, wręcz przerażający. Rory natomiast jest wprost czarujący.
Scena, w której Rory poznaje swoją córkę, Melody i później wita się z nią także Doktor jest przepiękna. Moffat naprawdę uderza w dobre struny, by wywołać różne emocje – radość, smutek, ekscytację, przerażenie, szok. Wiele się tutaj dzieje i po nudniejszych (dla mnie) odcinkach to naprawdę dobra i miła odmiana. Pada wzmianka o tym, kiedy Amy została porwana. Prawdopodobnie stało się to przed wyjazdem do USA. Chciałbym się tutaj pokłócić ze scenarzystą, bo mi się to nie podoba. Czemu akurat poza ekranem? Nadal będę obstawiał, że do porwania i podmienienia Amy na jej klona doszło w łazience podczas The Impossible Astronaut.
Podoba mi się plan, jaki plan związany z małą Melody mają Madame Kovarian i Kościół wraz z Ciszą. Z nieznanych jeszcze przyczyn chcą powstrzymać Doktora, więc uczynią zabójczynię z dziecka jego najlepszych przyjaciół. Tym bardziej, że zostało poczęte w TARDIS i ma mieć cechy podobne do Władców Czasu. Scena, w której Kovarian wyznaje, że Doktor po raz kolejny wpadł w pułapkę jest fantastyczna. Otrzymujemy piękny wiersz A Good Man Goes to War, bezsilnego Doktora i przerażoną Amy, gdy jej córka rozpuszcza się na jej ramieniu. Ale to jest mocne!
Bitwa o Demon’s Run zostaje przegrana. To jeden z nielicznych razy, gdy Doktor nie odnosi zwycięstwa. Ofiary są po obu stronach. Życie traci Strax i Lorna – wojowniczka, która zaciągnęła się, by ponownie spotkać Doktora. Dorium Maldovar traci głowę, a Amy i Rory dziecko. To trudny czas dla naszych bohaterów. Wszystko odmienia jednak zakończenie.
Gdy oglądałem serial po raz pierwszy, nie połapałem się. Teraz, gdy robię rewatch, to widzę tak wiele wskazówek, że tożsamość River jest oczywista. Jestem cały czas oczarowany dialogami napisanymi przez Moffata i zagranymi przez Kingston i Smitha. Mają niesamowitą chemię i za każdym razem, gdy oglądam końcówkę mam ciary. Całość dopełnia świetna muzyka. Rozwiązanie jest takie proste – Melody Pond to River Song. Podobają mi się też słowa River, które sprowadzają Jedenastego trochę na ziemię. To od jego imienia wzięliśmy słowo „doktor” – ale niektórzy się go boją i dla niektórych nie oznacza ono uzdrowiciela czy mądrego człowieka, a wojownika. Bardzo pomysłowe i piękne.
Jedynym minusem tej części historii jest to, że Doktor opuszcza wszystkich i odlatuje. Serio? Nie widziałeś swojej ponoć najlepszej przyjaciółki od dawna, a zostawiasz ją z traumą i niczego nie wyjaśniając? To bardzo dupkowate zachowanie. Co prawda iście w stylu Doktora, ale bardzo mi się nie podobało.
A Good Man Goes to War to odcinek godny finału. Trzyma w napięciu, szokuje, bawi i wzrusza. Wprowadza do Whoniversum fajne postacie, które zobaczymy w przyszłości. W końcu zagadka zasiana w 4 serii zostaje rozwiązana. To naprawdę porządny odcinek, który ogląda się z bananem na ustach i aż chce się więcej. Z przyjemnością będę wracał, choćby do tych ostatnich scen, które mają w sobie niesamowitą moc.
A Good Man Goes to War
Scenariusz: Steven Moffat
Reżyseria: Peter Hoar
Ocena: 5/5 TARDIS-ek
Pozostałe teksty z serii Clever Boy ogląda tradycyjnie przeczytacie w tym miejscu.
Dziennikarz, uwielbia herbatę i wino. Kocha Dwunastego Doktora i Donnę. W wolnej chwili wychodzi z domu, bo nie znosi samotności. Uwielbia życie w mieście. Ogląda dziesiątki seriali, śledzi i bawi się popkulturą, gra na konsoli. Stara się rozbawiać ludzi w każdej możliwej okazji, żeby świat nie był ponury. Ogarniacz czasu i przestrzeni.