W przedostatniej już części naszego eseju opowiemy wam o wehikule czasu Doktor. W poprzednim odcinku możecie z kolei przeczytać o wojnie czasu.
Czarna dziura w sercu statku, telepatyczna załoga
Wiemy, czym jest TARDIS, ale jak ona właściwie działa? To nie jedyny statek kosmiczny/mechanizm służący do podróży w czasie – mamy tu między innymi technologie Daleków, statki wojenne Chula czy manipulatory wiru z Agencji Czasu. Wiemy też, że ludzie po XXX wieku odkryli możliwość podróży w czasie, a więc możemy założyć, że skonstruowali swoje machiny służące właśnie do tego celu. TARDIS jest w teorii dość klasycznym statkiem kosmicznym przeznaczonym do podróży w czasie, posiadającym dwa podstawowe typy – eksploracyjny i militarny. A jednak jest przecież wyjątkowa. Do pewnego stopnia świadoma, organiczno-mechaniczna, nieustannie przebudowująca samą siebie. W jej sercu zaś mieści się Oko Harmonii. A może tylko jego kopia? Ostatecznie Oko Harmonii jest tylko jedno, a TARDIS jest wiele[1].
Czym jednak jest Oko Harmonii? To tak zwana Gwiazda Rassilona. A stało się to (w jednej z wielu wersji wydarzeń) tak: Rassilon zaprzągł jako źródło energii do podróży czasoprzestrzennych zapadającą się gwiazdę, tuż przez momentem jej ostatecznego kollapsu w czarną dziurę. Zaginając wokół niej czas, zamknął ją w pętli czasowej, tak że nigdy nie zmienia się ona w czarną dziurę, a potencjalna energia z tego wydarzenia pozwala Władcom Czasu podróżować przez czwarty wymiar. TARDIS orientują się podług niej w swojej pozycji w czasoprzestrzeni. Oko Harmonii, z którego korzystają wszystkie statki Władców Czasu jest więc głównym punktem nawigacyjnym po czasoprzestrzeni. Doktor twierdzi, że od pewnego momentu każda TARDIS była budowana z duplikatem Oka, które znajduje się na Gallifrey, ale może to po prostu machinownia każdej z tych TARDIS znajduje się na Gallifrey, tam gdzie i samo Oko Harmonii? To mogłoby rodzić paradoksy (Belgia? Raczej cały wszechświat), niemniej wydaje się interesującą teorią. Zwłaszcza w kontekście gallifreyańskiej legendy mówiącej, że Oko Harmonii obserwuje wszystkich Władców Czasu, niezależnie od tego, gdzie się znajdują.
Jakąkolwiek jednak wersję przyjmiemy, jedno jest pewne: Oko łączy wszystkie TARDIS, w tym tę Doktora. Co rodzi dwa pytania. Po pierwsze, kiedy Doktor myślał, że Gallifrey (wraz z Okiem) zginęła, dlaczego nie zastanowiło go, że wciąż może podróżować przez czas? Czy jego TARDIS miała wystarczający zapas energii? Czy taki zapas energii jest w ogóle możliwy do zgromadzenia? Oczywiście udało się to Omedze, ale czy do czegoś takiego wystarczy zwykła niezmodyfikowana w tym celu TARDIS? Czy też to w TARDIS Doktora znajduje się prawdziwe Oko Harmonii, w którymś momencie skradzione przez naszego ulubionego Władcę Czasu? Po drugie, jeśli jednak nadal znajduje się ono w Cytadeli na Gallifrey ukrytej w kieszonkowym wszechświecie, a Doktor mimo to może podróżować w czasie wszechświata, w którym Gallifrey nie ma – to połączenie między Okiem i jego kopią w doktorowej TARDIS musi wciąż istnieć. Nadal stanowi ono punkt odniesienia czasoprzestrzennego dla jego statku. Czyli TARDIS wie, gdzie jest Oko Harmonii, a więc i gdzie jest rodzima planeta Władców Czasu. A zatem dlaczego Doktor nie spróbował wykorzystać tego połączenia do odnalezienia Gallifrey?
Poza budzącym pytania Okiem Harmonii, które pozwala na podróżowanie w czasie, mamy też miejsce dla sześciu pilotów, którzy zgodnie z zamysłem powinni być telepatycznie połączeni. W praktyce zaś jedną Doktor z niewielkimi zdolnościami telepatycznymi oraz (zwykle) jedną lub dwie towarzyszki, które zazwyczaj zdolności telepatycznych nie mają żadnych. Zresztą sami Gallifreyanie z upływem czasu powoli tracili swoje zdolności telepatyczne, a więc i ich statki nie powinny wymagać od nich większych umiejętności w tym zakresie niż faktycznie przez nich posiadane. Zastanawia też, jak to wyglądało u River? Albo u Ace po ukończeniu Akademii Władców Czasu i zmianach genetycznych z tym powiązanych, które prawdopodobnie przeszła lub przejdzie. Czy były/są one telepatkami, czy też niekoniecznie? Wracając jednak do Doktor: tak jak i jej na tym zależy, tak i towarzysze (jedni mniej, inni bardziej) są zainteresowani tym, by nauczyć się kierować TARDIS. I jakoś to wszystko działa, mimo że Doktor nie posiada nawet prawa jazdy na swój statek kosmiczny. A spójrzmy na takiego Mistrza, który zwykle podróżuje sam, więc nie ma wsparcia nawet towarzysza. Czyżby więc ta sześcioosobowość załogi stanowiła tylko przejaw tendencji Władców Czasu do „barokowej” nadmiarowości? Cóż, skoro jednym z planowanych, zgodnie z projektem telepatycznie połączonych pilotów miało być czteroletnie dziecko – w gallifreyańskiej skali czasu ledwie niemowlak, a w każdym razie wciąż bardzo małe dziecko[2] – to mówi samo, za siebie.
W ostatnim odcinku opowiemy wam o wirze czasu.
[1] Czy też, było, dopóki Dalekowie nie zniszczyli (prawie) wszystkich w trakcie Wojny Czasu. Później możemy zakładać, że Władcy Czasu jednak odbudowali swoje zasoby TARDIS, choć serial sugeruje raczej, że nie podróżowali już po wszechświecie za ich pomocą.
[2] Chociaż jeśli patrzylibyśmy na to z perspektywy kanonu, w którym Władcy Czasu są tkani na Krosnach, to taki czterolatek mógł być już całkiem nieźle wyedukowanym młodym Gallifreyaninem.