W sobotę, kiedy BBC wypuściło najnowszy zwiastun trzech rocznicowych odcinków, zabrakło mi słów.
Czułam się jak kilkanaście lat temu, kiedy wciągnięta w monitor komputera, obgryzając paznokcie, czekałam, co finał czwartego sezonu Doctor Who przyniesie Dziesiątemu i Donnie, najlepszej z towarzyszek (spoiler alert: nie przyniósł nic dobrego). Tym bardziej się cieszę, że teraz, po piętnastu (i-ilu…?) latach Russell T Davies ma szansę zrehabilitować się i dostarczyć Doktorowi o twarzy Davida Tennanta i Donnie Noble zakończenia, na które zasługują. To pewnie dlatego – przecież wcale nie z powodu maniackiego zapętlania tego trailera, no skąd – zdecydowałam się rozłożyć zwiastun na czynniki pierwsze. A jest on cudowny.
W pierwszych ujęciach pozornie nie widzimy nic nowego – Donna czuje, że w jej życiu brakuje czegoś bardzo ważnego. Nie umie tego ująć w słowa, ale uczucie towarzyszy jej co noc. Mamy też krótkie przypomnienie dotychczasowych losów Donny (bo czemu nie mielibyśmy wrócić do traumy sprzed lat, prawda?). Czternasty Doktor w rozmowie z Shirley Ann Bingham (postacią graną przez Ruth Madeley) opowiada, jak był zmuszony wymazać Donnie wspomnienia.
Tu pojawia się pierwsza zagadka: kim jest Shirley Ann? Producent serii Phil Collinson zasygnalizował, że ta postać zostanie integralną częścią Whoniversum. Mało prawdopodobne, by była towarzyszką Doktora (a przynajmniej w najbliższej przyszłości). Moim zdaniem Shirley Ann będzie agentką UNIT-u współpracującą z Doktorem i Donną. To w dodatku da twórcom pretekst do jej powrotu do serialu w wygodnym dla fabuły momencie.
W kolejnych sekundach trailera widzimy Donnę odkrywającą Meepa the Beepa, kosmitę, który nieźle namieszał w historii Doctor Who. Z trailera wiemy, że ukrywał się w szopie (Donna mówi to wprost). Jest to nawiązanie do oryginalnego komiksu pod tytułem… Doctor Who and the Star Beast. Co ciekawe, The Star Beast to również nazwa pierwszego z trzech epizodów rocznicowych. Czy to znaczy, że mamy spodziewać się adaptacji komiksowej fabuły? Jeśli tak, to niech nie zwiedzie was pluszowy pyszczek Meepa i wylękniony głos Miriam Margoyles, która dubbinguje go w serialowej wersji. Za uroczą fizjonomią Meep kryje się bezwzględny i krwiożerczy potwór, pragnący podbijać nowe światy. Czyli w sumie dzień jak co dzień dla Doktora, niezależnie od jego inkarnacji.
Mówiąc o podbijaniu światów, nie sposób nie wspomnieć o kolejnej postaci (nie ukrywam, że na niego czekam najbardziej). To Zabawkarz (w starych odcinkach Doctor Who nazywany Niebiańskim Zabawkarzem – więcej o nim przeczytacie tutaj: KLIK). Zabawkarz jest w stanie wykreować własny świat, rządzący się swoimi prawami, i wciąga do niego innych, każąc im brać udział w śmiertelnych grach. Odbiegając na chwilę od samego trailera, niesamowicie podoba mi się, jak Neil Patrick Harris jest ucharakteryzowany – to coś pomiędzy aktorem z niemego filmu z lat dwudziestych a Gepettem w szponach szaleństwa. Ten przeciwnik Doktora ma szanse zrównać się w moich oczach ze wspaniałością Mistrza – a to bardzo, bardzo poważne słowa. Wracając do zwiastuna, w pewnym momencie Zabawkarz wyrzuca w powietrze płatki róż – czy to nawiązanie do Rose? A jeśli tak, to do której (pamiętajmy o Yasmin Finney, grającej Rose Noble, córkę Donny)?
Trochę martwią mnie w tym trailerze dwie rzeczy. Pierwsza pokazana dokładnie w trailerze, a druga zupełnie w nim niewidoczna. Po pierwsze, David Tennant krzyczy w pewnej scenie: „Dlaczego musi tak być?!”. Scena łamie serce (serio, rok 2023 powinien nazywać się Rokiem Zdruzgotanego Tennanta, dajcie mu spokój po drugim sezonie Dobrego Omenu…) i większość fanów twierdzi, że musi to być moment nadchodzącej regeneracji. Dziesiąty Doktor nie mógł się z nią pogodzić i wiele wskazuje na to, że Czternasty też będzie miał z tym problem. Trzymam kciuki za to, żeby to przypuszczenie było nieprawdziwe. Chciałabym, żeby Czternasty był gotowy na zmianę w piętnaste wcielenie, żeby przywitał tę chwilę, uznając, że teraz, po powrocie do starej twarzy, jest gotów ruszyć dalej. David Tennant i jego gra aktorska (rany boskie, jak ten człowiek gra…) na to zasługują. Moim osobistym zdaniem kolejność scen w trailerze jest nieprzypadkowa – słowa Doktora mogą dotyczyć strachu o Donnę i to, co się z nią stanie. Może Doktor zorientował się, że Donnę znów czeka kara zamiast nagrody za uratowanie świata i to powoduje u niego tę ślepą furię?
Po drugie, nigdzie w trailerze nie widać śladu Wilfreda, dziadka Donny. Wiem, że Bernard Cribbins, biorąc udział w nagrywaniu, był już w kiepskim stanie zdrowia, ale nie widzimy nawet, by wypowiadał jakąkolwiek kwestię. Istnieją zatem dwie możliwości – albo jego rola jest epizodyczna, albo gra w historii jakąś większą rolę. Skłaniałabym się ku tej drugiej opcji – Wilfred jest zbyt ważną postacią, żeby skorzystać z niego tylko przez chwilę. Może będzie powodem, dla którego Donna zaangażuje się w fabułę? Może ktoś – Meep, Zabawkarz, jeszcze ktoś inny? – zrobi z niego przynętę, żeby zwabić jego wnuczkę?
Na koniec chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na to, jaką drogę przeszedł Doctor Who jako serial. Dzięki podpisaniu umowy z Disney+ na międzynarodowy streaming twórcy dostali OLBRZYMI budżet i jeśli ma to być ta dobra rzecz, która z tych ustaleń wyniknie, to będę skakać z radości. Mamy robiące wrażenie ujęcia Londynu, mamy CGI na poziomie wcale nie odbiegającym od filmów z Hollywood (chociaż tu trochę szkoda, ja uwielbiam ten kiczowaty kamp tańszych, brytyjskich produkcji…), mamy rozmach prawdziwej szpiegowskiej historii. Wieża UNIT-u w niczym nie ustępuje kwaterze głównej Avengersów (spotkałam się już z wieloma żartami na ten temat). Mam tylko nadzieję, że w tej przepięknej jakościowo otoczce nie zniknie to, co najważniejsze w serialu – umiejętność snucia dobrej opowieści. Cytując Russella T Daviesa – kluczem do tworzenia postaci jest szczerość. Należy pozwolić bohaterom na słabość, a nikczemnikom na urok. Dopiero wtedy ożyją w naszej wyobraźni.
Życzę sobie i wszystkim fanom Doctor Who, żeby te odcinki były niezapomniane i żebyśmy wspólnie mogli przeżywać je miesiącami. I nie mogę się doczekać.
Jakie są wasze odczucia po trailerze? Dajcie znać w naszej grupie.
Autorka bloga Anndycja, nauczycielka angielskiego, bibliotekarka, pisarka fanfiction, a przede wszystkim fanka. Gdyby mogła być zwierzątkiem, byłaby fenkiem. Regularnie pozwala, żeby popkultura łamała jej serce i przywracała do życia. Lubi filmy Disneya i horrory o duchach, literaturę dziecięcą i reportaże true crime. Miłośniczka brytyjskich seriali, teatru, herbaty, kotków i Neila Gaimana. W Doctor Who wkręciła się dość późno – w 2011 roku – ale wystarczająco wcześnie, by napisać o nim pracę magisterską. Od tamtej chwili większość czasu spędza w TARDIS. Najchętniej z Dziesiątym Doktorem.