Uważam, że każdy dzień jest idealny do porozmawiania o pisarkach fantastyki, ale skorzystajmy z tego, że dziś Dzień Kobiet. Chciałabym przedstawić wam całkowicie subiektywną listę autorek fantastyki, polskich i zagranicznych, które są mi najbliższe, których książki polecam i które, mam nadzieję, zachwyciły albo zachwycą też was.
Lista nie zawiera – z drobnymi wyjątkami – autorek, które uwielbiam, ale przeczytałam na razie tylko jedną ich książkę, choć istnieje więcej i mam je w planach*. Trzeba coś zachować na drugą część!
Susanna Clarke
- Jonathan Strange i pan Norrell, Damy z Grace Adieu (zbiór opowiadań), Piranesi
Autorka, spod której rąk wychodzą niesamowite, oparte na głębokiej wiedzy i erudycji historie. Jeśli chcecie sięgnąć po coś, co będzie dla was czytelniczym wyzwaniem na miarę traktatu filozoficznego – sięgnijcie po Piranesiego. Jeśli lubicie fikcję historyczną ze sporą szczyptą magii i masą przypisów do nieistniejących dzieł – polecam monumentalnego Jonathana Strange’a, fenomenalną powieść o nieco gotyckim, niepokojącym klimacie, sięgającą do brytyjskiego folkloru i XIX-wiecznych powieści o meandrującej, wciągającej niczym wir narracji. Autorka mierzy zamiary na siły – zmaga się na co dzień z okropną chorobą i niepełnosprawnością – ale stawia sobie ambitne cele, a jej teksty, siłą rzeczy nieliczne, są jak precyzyjnie ułożone mozaiki, w które można się wpatrywać bez końca.
Catherynne M. Valente
- Opowieści sieroty, Nieśmiertelny, Domostwo błogosławionych, Palimpsest
Ta autorka to prawdziwa wiedźma – snuje historie podstępne i sięgające bardzo głęboko, mami i czaruje, wystawia na próby i zaskakuje. Jej opowieści są misterne, często szkatułkowe lub nielinearne, sięgające do różnorodnych źródeł inspiracji – baśni, folkloru, mitów i historii. Jest też czarodziejką słowa, która nawet o rzeczach najzwyklejszych potrafi pisać tak niezwykle, że czytając, ma się poczucie, że zerka się przez dziurkę od klucza do innej, magicznej rzeczywistości, w której kolory i zapachy są bardziej intensywne. Nieśmiertelny opowiada o Kościeju z rosyjskiego folkloru, jednak w settingu rewolucyjnym i współczesnym – idealnie dla osób z nostalgią wracających do Mistrza i Małgorzaty. Palimpsest zaprasza do onirycznego świata tajemniczego miasta między jawą a snem, poza postrzeganiem. Domostwo błogosławionych to książka złożona z odnalezionych opisów utopijnego, zaginionego kraju nieograniczonych możliwości. I wreszcie najsłynniejsze dwutomowe Opowieści sieroty, seria szkatułkowych opowieści, czasami mrocznych, czasami pełnych przygód, snutych przez dziewczynkę o wytatuowanych powiekach ukrywającą się w pałacowym ogrodzie.
Robin Hobb
- serie Skrytobójca, Kupcy i ich żywostatki, Bastard i błazen, Złotoskóry
To autorka, która towarzyszy mi od bardzo dawna, ale nawet się jeszcze nie zbliżyłam do poznania całego jej obszernego uniwersum, które opisuje w kilku seriach, z których każda liczy po kilka tomów. To przygodowe fantasy, które ujmuje mnie ogromną wrażliwością w pisaniu wielowymiarowych, skomplikowanych – i zazwyczaj bardzo cierpiących – postaci. Pamiętam, jak kilka lat temu sięgnęłam po trylogię o skrytobójcy i czytałam ją jak w transie, zawalając pracę i zobowiązania, przyklejona do opasłych tomów – wbrew pozorom takie wciągnięcie się zdarza mi się niezwykle rzadko. Skrytobójca rzucił na mnie czar, zaangażował wszystkie możliwe emocje, odcisnął się mocno niektórymi obrazami w mojej głowie (rzeźby smoków już nigdy nie były takie same – kwestia odrobinę problematyczna, gdy mieszka się w Krakowie). Kocham te książki miłością wielką i gorącą i powoli wędruję w stronę dwóch serii, których jeszcze nie znam – i piątej, niewydanej w Polsce – ale aż z pewną obawą, że znów będę musiała oddać książkom całe swoje życie, jeśli znów okażą się tak mocno ze mną rezonować. Żywostatki zachwyciły mnie mniej, może już się trochę zestarzały – jest to jednak dalej kawał niezłej feministyczno-marynistycznej przygody, w której również odkrywa się stopniowo dziwność i wielowarstwowość rzeczywistości, w której próbują utrzymać się na powierzchni bohaterki, bohaterowie i inni.
Ursula K. Le Guin
- cokolwiek wpadnie wam w ręce, ale w szczególności cykl Hain: Świat Rocannona, Planeta wygnania, Wydziedziczeni, Słowo las znaczy świat, Lewa ręka ciemności, Miasto złudzeń oraz zbiory opowiadań
Nigdy nie wiem, czy Le Guin faktycznie nie trzeba nikomu przedstawiać, czy może to pisarka, o której wszyscy wiedzą, że jest super, ale tak naprawdę się po nią nie sięga. Długo była dla mnie autorką świetnego, ale jednak niezbyt mnie poruszającego Ziemiomorza; dopiero gdy w moje ręce wpadło jej antropologiczne science fiction, osunęłam się w otchłań niedowierzania, że możliwe jest pisanie w taki sposób, że istnieje ktoś, kto opowiada takie historie. To nie jest spójna seria, nie jest też równa – od wybitnej Lewej ręki ciemności do nieco mniej porywającego Słowo las znaczy świat (zekranizowanego za to ukradkiem jako odcinek klasycznego Doctor Who – Kinda!) dostajemy historie o różnorodnym natężeniu warstwy, którą spokojnie możemy chyba nazwać filozoficzną, a na pewno społeczną. To Le Guin wprowadza nas w świat płynnej płciowości i to Le Guin pokazuje nam obce światy okiem dyplomaty i antropologa, kogoś, kto szuka zrozumienia, najcenniejszej rzeczy, jaką można zaoferować innym.
Karolina Fedyk
- Skrzydła
Jeden z wyjątków na mojej liście – autorka jak na razie jednej powieści. To powieść wybitna, prawdopodobnie najlepsza polska fantastyka ostatnich lat. Przeszła jednak niemal bez echa, co mnie po prostu szokuje. Wierzę, że kiedyś wszyscy jeszcze usłyszą o Karolinie. O czym są Skrzydła? O świecie zniszczonym magią, w którym bogowie istnieją i trzeba się mieć przed nimi na baczności. O świecie, któremu trzeba przyjść z pomocą, być może płacąc za to bardzo wysoką cenę. Fenomenalna jest warstwa światotwórcza – autorka sięga do nietypowych źródeł inspiracji, takich jak kultura etruska, mieszając je w tyglu tak długo, aż ulepi się z nich coś zupełnie nowego, w co trzeba wczytywać się uważnie, bo wymyka się oczekiwaniom. Mocną stroną są także bohaterki i bohaterowie – samotni, z misją, z tajemnicami, z płonącą determinacją. Trudno mi się pisze o tej książce – mam poczucie, że nie potrafię jej oddać sprawiedliwości słowami. Po prostu przeczytajcie. Karolina Fedyk jest także autorką kilku opowiadań, z których jedno miałam zaszczyt zamieścić w antologii Tęczowe i fantastyczne: Słowo queer znaczy dziwny.
N.K. Jemisin
- trylogia Pęknięta ziemia: Piąta pora roku, Wrota obelisków, Kamienne niebo, a także Miasto, którym się staliśmy
Autorka nagradzana i ceniona, absolutny kanon współczesnej fantastyki. Polecam szczególnie trylogię – to proza niełatwa głównie ze względu na treści i ich ciężar emocjonalny, ale też z tych samych powodów wybitna i przebudowująca mózg. Jemisin z rozmachem i brawurą konstruuje świat, w którym nic nie jest oczywiste i trzeba włożyć trochę wysiłku w to, by pojąć, jak działa – by móc w pełni objąć losy bohaterek. Mocny wątek dyskryminacji, dehumanizacji, odrzucenia i manipulacji może szczególnie zainteresować osoby światopoglądowo lewoskrętne, ale ostrzegam, że może być to dla nich lektura jeszcze cięższa. Ciągle – tak bardzo warto. Miasto, którym się staliśmy jest nieco lżejsze, ale również opiera się na fascynującym koncepcie: miast uzyskujących świadomość, miast, które mają ludzkie awatary, dla których noszenie w sobie świadomości miasta nie jest jednak największym problemem. Książka jest też listem miłosnym do miasta – Nowego Jorku – ujmującym nawet dla osób, które tego miasta nigdy nie odwiedziły i pewnie nigdy tego nie zrobią.
Samantha Shannon
- Zakon drzewa pomarańczy
Ta książka podbiła moje serce. (Za moment zabiorę się za jeszcze obszerniejszy prequel, Dzień nastania nocy, nie mogę się doczekać!) Rozpisałam się kiedyś obszernie (o, tutaj: KLIK) na temat feminizmu tej książki i tego, jak wpływa on nie tylko na samą kreację postaci, ale cały pozbawiony mizoginii świat. Ależ to jest fantastyczna, odświeżająca lektura. Rzadko wracam do książek, ale Zakon przeczytałam już dwa razy i zapewne jeszcze będę do niego wracać, bo jest to po prostu książka skrojona dla mnie na miarę. Co ciekawe, inne powieści Shannon – seria Czas żniw – zupełnie do mnie nie trafiły. Mam więc nadzieję, że autorka pozostanie jeszcze w tej stylistyce klasycznego fantasy, bo mam wrażenie, że rozwija w niej skrzydła. Ale nawet jeśli nie, to łącznie dobrze ponad dwa tysiące stron Zakonu i Dnia to już i tak niezła dawka, jest się w czym zanurzyć.
Joanna W. Gajzler
- Bóg maszyna
To młoda polska autorka, która ma na koncie na razie tylko jedną powieść – za to obszerną! – a ja mogę się pochwalić, że czytałam też już drugą, która jednak nie została jeszcze zapowiedziana przez wydawcę, więc nic więcej nie powiem – tylko że przebieram odnóżami ze zniecierpliwienia. Bóg maszyna, debiut nominowany do nagrody im. Janusza A. Zajdla, jest powieścią może nieco chaotyczną, ale wyborną w tym, z jaką odwagą i śmiałością autorka podeszła do tworzenia swojego własnego świata – można powiedzieć śmiało, że innego niż cokolwiek, co znacie. Siegnęła po klasyczne tropy, jak wynalazca opętany pasją i dążący do celu po trupach, dodała też bardzo wiele nowości. To powieść gruba i bogata, a ja już o niej się kiedyś rozpisałam (tutaj: KLIK), więc nie będę się powtarzać – polecam i tyle!
Becky Chambers
- Daleka droga do małej, gniewnej planety i Wspólna orbita zamknięta
Słyszałam ostatnio, jak ktoś nazywa tę autorkę nową Le Guin i jakkolwiek na pierwszy rzut oka wydaje się to trochę naciągane, to być może wcale nie jest. Pod lekką, często zabawną formą, w groteskowej otoczce wszechświata zamieszkiwanego przez różnorodne gatunki, niczym z Autostopem przez galaktykę albo Star Treka, ukrywa się głębia socjologicznych rozważań na temat inności, tożsamości, komunikacji i porozumienia. Ogromnie żałuję, że w Polsce ukazały się tylko te dwie książki – podobno kolejne są jeszcze lepsze, ale jakoś nie widać ruchów ze strony wydawcy, by kontynuować u nas wydawanie Chambers. Dlaczego wydajemy genialne książki, a potem rzucamy je na pastwę rynku wydawniczego z jego dwutygodniowym cyklem promocji, nie starając się zupełnie zakomunikować, że ukazało się coś ważnego? Nigdy tego nie pojmę. Czytajcie Chambers, błagam.
Mary Shelley
- Frankenstein
Może odrobinę przewrotnie chciałam moją wyliczankę zakończyć twardą klasyką, która była dla mnie wielkim zaskoczeniem. Ja naprawdę nie lubię klasyki, wolę książki nowe od starych, a aspiracje, by zapoznać się z wielką literaturą, porzuciłam jeszcze w liceum (z nieskrywaną ulgą). Nie przeczytałabym więc Frankensteina nawet na fali zainteresowania feminizmem i fantastyką, gdyby nie… sztuka teatralna z National Theatre, ta słynna z wymieniającymi się rolami Benedictem Cumberbatchem i Jonnym Lee Millerem. Byłam na niej w kinie trzy razy. Zahipnotyzowała mnie. Więc w jakimś momencie sięgnęłam jednak po książkę i odkryłam bystrą, mądrą prozę i zrozumiałam, dlaczego ta historia odmieniła świat. Fenomenalna lektura, która zupełnie się nie zestarzała.
Bonus: Harda Horda
- Ewa Białołęcka, Krystyna Chodorowska, Agnieszka Hałas, Anna Hrycyszyn, Aneta Jadowska, Aleksandra Janusz, Anna Kańtoch, Marta Kisiel, Magdalena Kubasiewicz, Anna Nieznaj, Martyna Raduchowska, Milena Wójtowicz, Aleksandra Zielińska
- antologie Harda horda, Harde baśnie, Inne nieba
Uznałam, że nie mogę na liście zamieścić którejś z członkiń grupy literackiej, pomijając inne – choć to grupa luźna i różnorodna, więc pewnie nikt by się nie obraził. Lubię jednak, mając w pamięci charakter Hordy, patrzeć na nią także całościowo jako na wspaniały przykład spójnego frontu i wsparcia tam, gdzie uczy się nas szukania rywalizacji. Gdy ktoś pyta mnie o fajną polską fantastykę, podsuwam w pierwszej kolejności właśnie antologie tej grupy – Hardą hordę, Harde baśnie albo Inne nieba. Są świetnym przekrojem przez współczesną fantastykę i doskonałym punktem startowym do jej eksplorowania – choć można się naciąć, bo nie zawsze opowiadania są reprezentatywne dla stylu dominującego w twórczości danej autorki. Ale nie ma zabawy bez ryzyka! Czytajcie i kochajcie Hardą Hordę.
A które fantastyczne pisarki znalazłyby się na waszych listach? Koniecznie podrzućcie swoje typy w komentarzu na Facebooku albo w grupie Polifonia fantastyczna!
* Na tej liście znajdują się m.in. Arkady Martine, Sheri S. Tepper, Rebecca Roanhorse, Erin Morgenstern, Kelly Barnhill, Naomi Novik, Sofia Samatar, T. Kingfisher i Nnedi Okorafor.
(ona) kulturoznawczyni, redaktorka i tłumaczka, fanka fandomu. Lubi polską i niepolską fantastykę, szynszyle, psy, rośliny doniczkowe, kawę i sprawiedliwość społeczną.