Marzec był różnorodny nie tylko pogodowo. Jak nam się spodobał Problem trzech ciał, finał Halo i nowe odcinki Invincible? Co nas zachwyciło, zadziwiło i rozczarowało? I w końcu – co porabiała nasza redakcja? Zapraszamy do lektury podsumowania.
ZACHWYTY
dziewiętnastka: Pierwszy marca i już mam zachwyt miesiąca, nie ma czego zbierać. Diuna (część druga) – najlepsza, najpiękniejsza, najokrutniejsza, long live Denis Villeneuve.
Ginny N.: Po Damsel sięgnąłem zaciekawiony zwiastunami, nawet nie wiedząc, czy to będzie film czy serial. Ale nic nie poradzę, że takie retellingi baśniowych motywów do mnie przemawiają. I cóż, oczywiście bohaterka zaprzyjaźnia się ze smoczycą, a mnie by pasowało jakby smoczyca na koniec mimo wszystko umarła, a nie została uleczona magicznymi robaczkami. I może te wizje innych księżniczek były zbędne i spokojnie mogło się to obyć tylko ze znakami zostawionymi przez nie. Ale całościowo nam się Damsel bardzo spodobało. Fajna była relacja Elodie z siostrą i z ich macochą, która nie jest zła. Może nie jest im tak bliska jak ich własna (zmarła matka), ale wyraźnie się o nie troszczy i ma na sercu ich dobro. Całość podobała nam się też wizualnie. Ogień będący lawą, płonące ptaszki, dizajn smoczycy i och ta góra <3 <3 Bardzo spodobał nam się też głos smoczycy i to jak trudno było ją przekonać do tego, jaka jest prawda. No, ogólnie może to nie jest kino artystyczne, ale nie musi nim być. Jest to dobrze zrobiona opowieść.
W marcu grałem w Pyre, poprzednią grę twórców Hadesa. Jest to gra w której toczy się kolejne pojedynki, w których gasi się tytułowe ognisko przeciwników, gdy oni gaszą ognisko naszej drużyny. Mamy też metafabułę o skorumpowanym społeczeństwie, a całość jest bardzo ładna wizualnie. Gra jest naprawdę przyjemna i wiem, że będę do Pyre nieraz wracał.
Nie czytaliśmy książkowego pierwowzoru 3 Body Problem i to, co wiemy o tych książkach, sprawia, że raczej po nie nie sięgniemy (czujemy, że by nas szybko zmęczyły). A jednak serial nas zaciekawił. A potem zachwycił. Może widzimy tam pewne śmiesznostki. Kupowanie gwiazdy? Serio, gościu, łapiesz się na oczywisty grift, jak jest mnóstwo ważniejszych celów, na które mógłbyś przeznaczyć te miliony… Do tego to, że to oko zaraz zniknęło było trochę antyklimatyczne, no i samo unfoldingowanie fizyki brzmi jakby miało się wydarzyć w mgnieniu oka i na stałe, a w sumie ledwie się dzieje. Ale serial miał też trochę mocnych momentów, które wbiły nas w fotel. I całościowo był to naprawdę dobry sezon.
Maple Fay: Dużą przyjemnością był dla mnie powrót do dwóch japońskich seriali: Transit Girls z 2015 roku oraz tegorocznego Oshi wo meshiagare. Pierwszy opowiada o związku dwóch młodych dziewczyn – ojciec jednej z nich (wdowiec) żeni się z matką drugiej (rozwódką) i próbuje stworzyć nową rodzinę. Jednak uczucie, które połączy obie bohaterki, dalekie jest od siostrzanego… Do tego dostajemy w pakiecie paczkę przyjaciół z liceum, która próbuje zrozumieć nową sytuację w życiu koleżanki, oraz skrajne różne postawy obojga rodziców – wszystko przedstawione bez moralizatorskiego zadęcia czy dydaktycznego smrodku.
Drugi z wymienionych seriali opowiada natomiast o młodej dziewczynie pracującej w dziale PR znanego producenta jogurtów; pasją naszej bohaterki są… fanfiki opowiadające o personifikacjach bakterii kwasu mlekowego. Brzmi cokolwiek absurdalnie, ale w praktyce jest to po prostu urocza historia o tym, dlaczego w życiu ważna jest pasja i podążanie za głosem serca. Przemiłe!
Perła: Pod koniec lutego zaczęłam oglądać Bojack Horseman i to była bardzo dobra decyzja. Jestem już po trzech sezonach i nie mogę wyjść z podziwu, jak bardzo prawdziwy i życiowy jest to serial. Postacie są bardzo ludzkie (mimo że niektóre są zwierzętami) i popełniają błędy, próbując nawigować swoim życiem i relacjami. Główny bohater często podejmuje złe decyzje, przez które sabotuje najbliższe związki. Parę razy próbuje stać się lepszą osobą, ale ostatecznie i tak wraca do tego, co było. Jestem ciekawa, czy w końcu przełamie tę złą passę i naprawdę dojdzie do jakiejś znaczącej zmiany. Myślę, że mimo wszystko jakieś już zaszły, ale kryją się bardzo głęboko. Najbardziej z wszystkich postaci polubiłam Diane i Todda. Stali mi się wyjątkowo bliscy. Diane przez to, że jest pisarką i chce zmieniać świat, a Todd przez to, że nie może do końca jeszcze ogarnąć swojego życia. Przed oglądaniem radzę zapoznać się z ostrzeżeniami o treści, bo w serialu poruszane są takie wątki jak alkoholizm, czy nadużywanie narkotyków.
Oprócz tego w marcu wrócił Invincible. Dostaliśmy cztery bardzo dobre odcinki. Największe wrażenie zrobił chyba jednak na mnie ostatni. To było mocne zakończenie sezonu. Bardzo mi szkoda głównego bohatera, który ponownie przeżył piekło. A, i Debbie jest najwspanialsza! Czytam sobie również oryginał i jest to wciągająca i ciekawa lektura. Mimo tego, że serial wiernie adaptuje wydarzenia, jedynie je przestawiając, widać pewne różnice w tonie, niektóre wątki i role postaci zostały też rozszerzone.
W marcu skończyło się jeszcze The Apothecary Diaries i było to zakończenie bardzo udane. Poruszyła mnie historia rodziców Maomao. Ogłoszono już, że będzie drugi sezon. W oczekiwaniu nań czasie biorę się za mangę.
Lady Kristina: Wymyślne przypadki Dicka Turpina to całkiem zabawny serial opowiadający o średnio zgodnych z historyczną rzeczywistością losach Dicka Turpina, angielskiego rozbójnika z XVIII wieku. Ta wersja Dicka jest bardzo kampowa, a od rabowania bardziej interesuje go projektowanie strojów – no i nie ma mowy o zabijaniu, bo sam Dick jest weganinem. Całość to porządna porcja brytyjskiego humoru, z odrobiną absurdu, przywodzącego na myśl The Mighty Boosh – co absolutnie nie dziwi, zważywszy na część powtarzającej się obsady, wliczając Noela Fieldinga w roli Dicka.
O wiele więcej absurdu, nadal okraszonego dużą dawką humoru, doświadczyłam jednak w dwóch innych serialach obejrzanych w marcu. Kosmo to czeska produkcja opowiadająca o bardzo nieudolnej czeskiej wyprawie na Księżyc, w której udział brali równie niekompetentni kosmonauci. Z kolei Na antenie to mocno slapstickowy serial przedstawiający początki telewizji, a dokładniej pewien emitowany na żywo program telewizyjny, gdzie zarówno w trakcie przygotowań, jak i samej emisji programu działy się coraz dziwniejsze i coraz bardziej absurdalne rzeczy. Chociaż najbardziej absurdalną rzeczą w tym serialu był dla mnie fakt, że odpowiadali za niego twórcy Twin Peaks.
ET: Ależ to był fenomenalny popkulturowo miesiąc! Nakładem wydawnictwa Insignis ukazała się dylogia Becky Chambers Psalm dla zbudowanych w dziczy i Modlitwa za nieśmiałe korony drzew. To było moje pierwsze zetknięcie z solarpunkiem i chyba nie mogłam zacząć lepiej. To przepiękna, miejscami filozoficzna opowieść o świecie, w którym ludzie (i roboty!) dokonują w końcu dobrych wyborów i udaje im się współtworzyć właściwie idealną rzeczywistość, w której wszyscy żyją w zgodzie ze sobą, ich wybory są doceniane i szanowane, a troska o najsłabszych jest pierwszym wyborem. Przepiękna, mądra, dobra lektura, pozostawiająca ciepło w sercu. Recenzja na Whosome już wkrótce.
SkyShowtime zrobiło mi wspaniały prezent, wypuszczając wszystkie sezony Star Trek: Discovery – łącznie z piątym, i niestety ostatnim, który na początku kwietnia miał swoją premierę. Jestem zachwycona tym, jak bardzo pomysłowy, i zarazem trekowy jest to serial, i jak fantastyczną, różnorodną ekipę wykreował. Świetna, emocjonująca opowieść o drugich szansach, przyjaźni i rodzinie – również tej z wyboru.
Swojego finału dobiegł za to drugi sezon Halo, klimatycznej adaptacji gry o tym samym tytule. Opowieść stała się jeszcze bardziej dramatyczna, wojna z Przymierzem pochłonęła kilka planet i niezliczone życia, Halsey przy nowych złolach wydaje się być całkiem miłą osobą, a Master Chief zwyczajowo wymiata, nawet bez zbroi. No i w końcu dotarliśmy do Halo! Jeśli nie będzie kolejnego sezonu, to będę bardzo zła.
Rademede: Dla mnie totalnym zachwytem były książki Fourth Wing. Czwarte skrzydło oraz Iron Flame. Żelazny płomień Rebecki Yarros i seria Kosiarze Neala Shustermana. Przeczytałam obie serie w kilka dni. Pierwsza to romantasy ze smokami. Jak nie jestem wielką fanką romantasy, tak tu mi wątek romantyczny w ogóle nie przeszkadzał. Owszem, był, ale nie był nachalny, świat i bohaterka miały dużo więcej do zaoferowania niż romans z przystojnym tajemniczym dowódcą oddziału jeźdźców smoków. No i właśnie smoki. Smoki w tej serii są brutalne i mają własne intrygi, których ich jeźdźcy nie są świadomi, mimo że dzielą ze sobą myśli i odczucia.
Kosiarze natomiast to dystopia o nieśmiertelnym społeczeństwie, które musi przecież jakoś regulować populację na planecie, gdzie śmierć naturalna, czy nawet w wyniku wypadku, przestała istnieć. Stąd tytułowi Kosiarze, którzy są odpowiedzialni za ten aspekt życia na planecie i dokonywanie zbioru ludzi. Bardzo ciekawy motyw i ukazanie, że władza absolutna deprawuje absolutnie, chociaż w pierwszej książce niekoniecznie ten motyw jest widoczny na początku. Jest to też chyba jedna z niewielu powieści dziejących się w przyszłości, gdzie sztuczna inteligencja nie ewoluowała z rządzą pozbycia się ludzi, a ich ochrony.
Joanna Krystyna Radosz: Pozamiatało mnie 21 sposobów na śmierć Sarah Engell. Chciałam duńskiego young adulta, dostałam powieść, która przejeżdża się po człowieku walcem i robi mu takie coś w sercu, że człowiek bardzo by chciał doczytać/dosłuchać do końca, ale tak się boi, że fajny bohater okaże się gnidą, że zwleka z tym doczytywaniem/dosłuchiwaniem… Nadal mam tę historię w głowie i zostanie tam na długo.
Clever Boy: Nie spodziewałem się, że aż tak się wciągnę, ale uwielbiam The Traitors. Zdrajcy. Już dawno nie miałem tak, że odliczam dni do nowego odcinka – i to polskiej produkcji – i siadam przed telewizorem. Podoba mi się klimat, świetni uczestnicy, no i sama realizacja formatu. Lubię też komentować to, co widzę na ekranie, za znajomymi czy ludźmi w internecie.
Jestem również zachwycony powrotem X-Menów z lat 90. X-Men’97 to świetna animacja. Fabuła wciąga od początku, serial jest świetnie pisany. Podoba mi się to, że unowocześnia, a jednocześnie stara się odwzorowywać kreskę z tamtej kreskówki. Nie musicie oglądać dawnej animacji, żeby przy tej dobrze się bawić. Szkoda tylko, że odcinki wychodzą co tydzień, bo z chęcią bym połknął całość naraz.
Jego Cesarska Wysokość: Pierwsze polskie wydanie Jonathana Strange’a i Pana Norella jakimś sposobem mnie ominęło, ale chyba nie żałuję, bo nowe jest absolutnie przepiękne, choć może niezbyt wygodne, kiedy się lubi czytać w autobusie. O tym, co w środku, przez tych kilkanaście lat napisano już pewnie wiele, więc od siebie dodam tylko, że jest to taka opowieść o magii, jakich ostatnio najbardziej brakuje – w której czary są z jednej strony dobrze przemyślane i sprawiają pozory sensowności, a z drugiej pierwiastek niesamowitości jest naprawdę niesamowity i nieprzewidywalny. Jeśli jakimś cudem też jeszcze nie czytaliście – gorąco zachęcam.
ZASKOCZENIA
ET: Do Problemu trzech ciał podeszłam z pewną nieśmiałością, budowanie promocji na informacji o ogromnym budżecie jakoś nigdy mnie specjalnie nie przekonuje – wszak na ekranie ważniejsze są dobre historie z ciekawymi bohater_ami niż pieniądze. Szczęśliwie jest to naprawdę solidna produkcja, wciągająca, zaskakująca, z ogromną dawką dramatyzmu, postaciami, które da się i polubić, i zrozumieć oraz fenomenalnym wątkiem dziejącym się w Chinach. A poza tym jest to serial o supernerdach, a to jest coś, czego pominąć się nie da. Teraz czas na książki!
Joanna Krystyna Radosz: Zaskoki mam dwa. Evil West, czyli Dziki Zachód, tylko z wampirami, okazało się wściekle grywalną przygodą z przeciekawą (choć szalenie pretekstową) fabułą. Z kolei pierwszy sezon serialu Archiwista, do którego podchodziłam jak pies do jeża, był miłą odskocznią po ciężarze gatunkowym Morderczyń i trzeciego sezonu Rojsta. Detektywistyczny procedural, który dopiero pod koniec stał się ciężki i mroczny.
Clever Boy: Kolejny polski program – Drag Me Out. Czas na show. Byłem ciekaw, jak taki program zostanie zrealizowany w naszym kraju. Obejrzałem z ciekawości, a potem śledziłem kolejne odcinki. Podoba mi się, że jest tu dużo luzu i zabawy, a jednocześnie program trochę edukuje. Jury spisuje się super i ma niezłą zabawę, tak samo jak uczestnicy. Szkoda tylko, że sezon jest taki krótki.
Jego Cesarska Wysokość: W tej kategorii znowu staroć – Czego pragną kobiety Nancy Meyers z Melem Gibsonem i Helen Hunt. Te trzy nazwiska i tytuł raczej nie zapowiadały niczego ponad sprawną technicznie ale niezbyt oryginalną komedię romantyczną zbudowaną głównie ze stereotypów i testosteronu. Tymczasem – niespodzianka – jak na film sprzed 24 lat rzecz jest zaskakująco przemyślana, miejscami nawet całkiem mądra, a postać grana przez Gibsona przechodzi na ekranie bardzo krzepiącą przemianę. Ostatnia rzecz, jakiej bym się po nim spodziewał w dowolnym momencie jego kariery, to przekonująca rola początkującego feministy.
ROZCZAROWANIA
Maple Fay: Anne ze Złotych Iskier, szósty tom cyklu Lucy Maud Montgomery w nowym tłumaczeniu Anny Bańkowskiej. Po raz pierwszy polski tekst objawił pewne niedociągnięcia i nieścisłości (gdzie była redakcja?!), a sama treść książki wydała mi się bardzo nużąca. Być może (na pewno) nie przepadam za czytaniem o perypetiach dzieci – ale i tak największym rozczarowaniem był dla mnie ogromny snobizm Anne, który pojawił się nie wiadomo skąd i położył się cieniem na całą historię. Od dawna żadna książka tak mnie nie wymęczyła – zapewne dotrwam do końca cyklu, ale mój entuzjazm dla niego zdecydowanie osłabł.
dziewiętnastka: Osobiście bardzo Anne ze Złotych Iskier lubię, jeśli chodzi o kwestie fabularne (snobizm? nie pamiętam), niestety jednak muszę przyznać Maple Fay rację co do kwestii techniczno-językowych. Parę zdań w tym wydaniu absolutnie nie miało sensu, a jedno zostało wręcz przekręcone o 180 stopni. Nie winię za to pani Bańkowskiej – każdy może mieć gorszy dzień, albo zapomnieć dokończyć zdania po 150 przeróbce. Ale halo, gdzie jest redakcja i korekta???
Rademede: Parszywa Zgraja, czyli trzeci i ostatni sezon przygód defektywnych klonów z uniwersum Gwiezdnych Wojen. Za dużo różnych wątków na raz, które nie mają szansy wybrzmieć. Powroty znanych z poprzednich animacji pobocznych postaci, czy nawet jednej z głównych złych są zapchajdziurami, z których nic nie wynika. Omega w dalszym ciągu zachowuje się jak uparte dziecko, które wszystko wie najlepiej i niczego się nie nauczyła z upływem czasu. Jak na ostatni sezon tej serii, to duże rozczarowanie, bo poprzednie dwa były naprawdę fajne i z ciekawością je oglądałam. Teraz mój zapał osłabł i czekam na koniec tego serialu.
Clever Boy: Nadgoniłem The Boys, bo kilka osób opowiadało, że to fantastyczny serial. I tak, bawiłem się bardzo dobrze, ale czasami był on dla mnie męczący i musiałem zrobić sobie chwilę przerwy przed kolejnymi odcinkami (które są dość długie). Być może to też wina tego, że oglądałem w sumie ciągiem, ale zauważyłem, jak ten serial bywa powtarzalny i zaczęło mnie to trochę męczyć. Mam nadzieję, że nadchodząca seria będzie ostatnią lub wymyślą na nią ciekawy pomysł. Obejrzałem też Gen V, czyli spin-off, na którym bawiłem się o wiele lepiej i jestem bardzo ciekawy nowych odcinków. Może trafił do mnie, bo jest bardziej „młodzieżowy” i obserwujemy tutaj grupę „dobrych” postaci z supermocami? Sam nie wiem. Jednak bardziej czekam na Gen V niż na The Boys.
Jego Cesarska Wysokość: Thief z 2014 roku nie jest szczególnie dobrą grą, ani nawet gratką dla fanów gatunku. Nie chodzi o to, że jest jakoś szczególnie tragiczny pod jakimkolwiek względem – po prostu absolutnie niczym się nie wyróżnia i niespecjalnie jest wyzwaniem dla gracza. Szkoda czasu. (I zmarnowanego pomysłu na fabułę, bo mógł to być bardzo dobry steampunk z właściwie rozłożonymi akcentami).
WARTO WSPOMNIEĆ
ET: Nowa konstelacja to serial bardziej dziwny niż wybitny, nadal jednak jest zdecydowanie wart uwagi – i to nie tylko ze względu na przepiękną stację kosmiczną, której jest stanowczo za mało. To taki trochę horror, trochę kryminał, z bardzo fajną Noomi Rapace i splątaniem kwantowym w roli głównej. Nadal nie do końca ogarniam, co tam się zadziało, niemniej – wciągające!
Rademede: Na Netflixie wylądował pierwszy sezon serialu Resident Alien, o którym nigdy wcześniej nie słyszałam, ale zaciekawił mnie zwiastun. Obejrzałam dopiero połowę, ale jest to ciekawy, nieco komediowy serial o kosmicie, ukrywającym się wśród ludzi.
Joanna Krystyna Radosz: W końcu przeczytałam Dobrze zagrane Anny Ryś i bawiłam się przednio! Cudowna młodzieżówka w starym stylu, z rezolutną bohaterką, która przebiera się za chłopaka, żeby grać w piłkę nożną w małym miasteczku. W efekcie musi udawać własnego kuzyna… i chłopaka swojej przyjaciółki. Jeżeli potrzebujecie comfort book o polskiej prowincji i nastolatkach z nastoletnimi problemami, to to jest idealny wybór, od 12 roku życia wzwyż!
Clever Boy: Nowy sezon Abbott Elementary wymiata. Bawię się na tym serialu naprawdę dobrze i cieszę się, że twórcy cały czas zaskakują i mają wiele zabawnych pomysłów. Świetnie bawiłem się także na drugim sezonie Extraordinary. To jest bardzo pokręcony serial, ale za to go kocham. Szkoda, że jest taki krótki. Liczę na wznowienie na trzeci sezon. Bardzo. Muzycznie zakochałem się m.in. w utworze Love On Seleny Gomez i Training Season Dua Lipy. Nie mogę się doczekać nowej płyty Lipy.
Jego Cesarska Wysokość: W kwietniu na dobre już rusza sezon konwentowy – z ciekawie zapowiadających się imprez warto wymienić Śląskie Dni Fantastyki w Chorzowie, Bykon w Bydgoszczy czy erpegowy Lajconik w Krakowie. Jeśli macie ochotę i kręcą Was takie imprezy – wiosna to doskonały moment żeby wyjść do ludzi i pogadać z nimi o fajnych rzeczach!
WYDARZYŁO SIĘ NA WHOSOME
W marcu, oprócz dzielenia się newsami ze świata Doctor Who, o których za chwilę, tradycyjnie było u nas trochę fantastyki i popkultury. Ewa obejrzała i zrecenzowała przedpremierowo pierwsze odcinki Orphan Black: Echa, Perła stworzyła przebogatą analizę relacji rodzinnych w serialu Invincible, a Kajman zrecenzował Podzielonych Neala Shustermana. Powoli szykujemy się też do sezonu konwentowego – z pewnością będziecie mogli nas spotkać na Bazyliszku, Fantasmagorii i Dnia Fantastyki. Więcej informacji wkrótce!
WYDARZYŁO SIĘ W ŚWIECIE DOCTOR WHO
To był miesiąc pełen wrażeń! Poznaliśmy nowe osoby, które zasiliły obsadę 14 serii i dwie reżyserki 15 serii oraz… scenarzystę jednego z odcinków, którym jest nie kto inny jak Steven Moffat! Dostaliśmy też nowe zwiastuny 14 serii oraz tytuły wszystkich odcinków. Premiera już 11 maja na Disney+. Będzie się działo!
A jak wam minął marzec? Co ciekawego pochłonęliście popkulturowo? Co was zachwyciło, rozczarowało, a może zaskoczyło? Zapraszamy na naszego Facebooka, serwer na Discordzie i grupę Polifonia fantastyczna.
Wspólny profil redakcji Whosome.pl. Podpisujemy nim zbiorcze teksty, tłumaczenia, analizy i dyskusje.