Our Flag Means Death, Yellowface, a może nowości z Whoniversum? Czym byliśmy zajęci w październiku? Redakcja Whosome dzieli się popkulturowymi wrażeniami.
ZACHWYTY
Ginny N.: W październik weszliśmy mocno, z queerowymi piratami z Our Flag Means Death. Po zakończeniu sezonu widziałem najróżniejsze opinie, ale dla nas ten sezon – nawet jeśli krótszy o dwa ucięte przez stację odcinki – był wspaniały. I nawet jeśli ta jedna decyzja na końcu boli jak cholera i nie jesteśmy z nią w ogóle pogodzeni. Ale gdy patrzymy na gify na tumblrze to oczy robią nam się mokre ze wzruszenia, i uśmiechamy się do nich. To jest nasza załoga.
Do Nausicii z Doliny Wiatru już raz podchodziłem i za tym pierwszym razem nie chwyciło, przerwałem dość szybko. Tym razem obejrzałem całość i jaki to jest dobry film. To głęboka i wciąż aktualna (niestety) opowieść.
Over the Garden Wall to obowiązkowa pozycja do obejrzenia przed Halloween. Smutna, trochę straszna, ale też ciepła opowieść o zbliżeniu się do śmierci i mimo długiej drogi, zdającej się mieć tylko jeden możliwy koniec – o wybieraniu życia.
Jesień to czas muzyki. W październiku mogliśmy posłuchać koncertu rocznicowego muzyki z Doctor Who BBC Doctor Who @ 60. I nawet jeśli nie wszystkie utwory nam podeszły to jejku, jak my lubimy muzykę orkiestrową. A Doctor Who wybrzmiewa w niej naprawdę pięknie.
TAM – Natalii Przybysz to muzyczna opowieść o doświadczaniu wody i o przestrzeni. O dążeniu i byciu. Pełna energii w spokojny jesienny sposób. A woda, choć nie umiemy pływać, jest naszym elementem, więc muzyka, która płynie o niej, tym bardziej trafia do naszego serca.
W HEARTCORE, Spięty zabiera nas w intymną opowieść erotyczno-religijno-twórczą w swoim stylu. Bawiąc się słowem, tym razem prowadzi raczej do środka niż ku temu co dzieje się w świecie.
Lierre: Bardzo przyjemnie nadrobiło mi się drugi sezon Good Omens, aczkolwiek nie nadrobiłam jeszcze tego, co tak bardzo oburzyło fandom zaraz po premierze, więc wstrzymam się z rozwijaniem tematu, bo jak jeszcze nie trafię…
Maple Fay: Ja też trochę nadrabiałum w tym miesiącu. Dla odmiany: Miracle Workers! Udało mi się dokończyć drugi („średniowieczny”) sezon i błyskawicznie połknąć trzeci: Oregon Trail. Jeśli jeszcze nie znacie tego przeuroczego serialu z Danielem Radcliffe’em, który chyba celowo wybiera sobie role najmniej kojarzące się z Wiadomo Którą (scena w której prezentuje cudowny voguing jest moim go-to-feel-good-moment). Polecam gorąco – i to jeszcze przed obejrzeniem najnowszego sezonu, tym razem osadzonego w estetyce post-apo.
Perła: Jak zawsze w pobliżu Halloween obejrzałam razem z rodziną Over the Garden Wall. Kolejny raz ta opowieść porwała mnie, rozbawiła i wzruszyła. Relacja rodzeństwa została tu przedstawiona pięknie i prawdziwie i to właśnie ona jest moim zdaniem najmocniejszą stroną tej produkcji.
Lady Kristina: Piąty i niestety już ostatni sezon brytyjskiej wersji Ghosts, tak jak poprzednie, był genialną mieszanką humoru, zabawnych sytuacji oraz rozważań o śmierci. Jako że to koniec serialu (w grudniu ukaże się jeszcze odcinek świąteczny), więc zamknięto tu część istotnych wątków, pokazując nieznane nam jeszcze przyczyny śmierci głównych bohaterów. Co typowe dla serialu, niektóre z nich są całkiem zwyczajne, a inne wręcz łamią serce. Co jednak jest tu najważniejsze, i co też mnie niejednokrotnie podczas oglądania poruszyło, wszyscy mieszkańcy Button House (zarówno żywi, jak i martwi) to zbieranina przeróżnych charakterów, ale jest to przede wszystkim rodzina, którą żal opuszczać.
Kolejną poruszającą rzeczą, jaką miałam szansę obejrzeć, byli Chłopi w animowanej wersji. Muszę przyznać, że nigdy wcześniej nie spojrzałam na tę historię z perspektywy Jagny, kobiety w świecie, która tam ani trochę nie pasowała, i która była po prostu inna, przez co społeczności było o wiele łatwiej ją winić. To, że całość była namalowana, w pewnym sensie odrealniało ten obraz, ale z czasem film wciągał tak bardzo, że tej animacji wręcz się nie czuło. Oczywiście nie mogę zapomnieć o fantastycznej ścieżce muzycznej, a zwłaszcza głównej piosence, która towarzyszyła mi długo, zarówno przed, jak i po seansie.
W przeciągu całego października oglądałam różne spooky rzeczy, ale najbardziej z tego grona poruszył mnie Upiór z raju – musicalowa mieszanka Fausta i Upiora w operze, opowiadająca o genialnym kompozytorze, który traci wszystko przez działania złowrogiego producenta muzycznego (Paul Williams w tej roli jest jednym z najbardziej przerażających antagonistów, jakich widziałam), a później podpisuje z nim kontrakt, aby jego kantata o Fauście została wydana. Całość jest mocno przerysowana, ale rezultat jest fantastyczny – dotyczy to zwłaszcza ścieżki dźwiękowej, do której wracałam już wielokrotnie.
DemonBiblioteczny: W październiku w końcu udało mi się sięgnąć po Pokrzywę i kość T. Kingfisher. Bohaterowie zostali świetnie skonstruowani, a motywy baśniowe ograne mistrzowsko (i nie chodzi tylko o oczywiste motywy typu Wróżka Chrzestna czy ślub z księciem, ale sam świat geograficznie wydawał się być rozwinięty na tyle, na ile byłby rozwinięty w przeciętnej baśni). Dodatkowo na pochwałę zasługuje też Filip Kosior, który użyczył głosu w audiobooku – dzięki jego warsztatowi miałom wrażenie, że każda z postaci naprawdę dostała swój własny głos. To było przemiłe doświadczenie.
Udało mi się też w miarę na bieżąco oglądać odcinki Our Flag Means Death i, wbrew obawom, nie zawiodłom się na drugim sezonie. Owszem, trochę oburzyła mnie decyzja, co do pewnej postaci w ostatnim odcinku i czuć było, że fabuła pędzi (serio, pewnym konfliktom należało się więcej czasu), ale w ogólnym rozrachunku dostałom dobrze zagrany, zabawny serial z bogatą queerową reprezentacją, który umilił mi jesienne wieczory. Pewnie jeszcze niejednokrotnie do niego wrócę.
Kasia: Długo zastanawiałam się czy OFMD umieścić w kategorii zachwytu czy zaskoczenia. Przy okazji premiery drugiej odsłony opowieści o piracie dżentelmenie nadrobiłam pierwszy sezon skuszona wszechobecnymi w mojej bańce – i jak się później okazało jakże słusznymi w zaskakująco wielu momentach! – memami i spostrzeżeniami, że OFMD i Dobry omen to ten sam serial. Kochałam tę absurdalną, bardzo różnorodną piracką trupę od pierwszej minuty. Przede wszystkim tę cudowną ironię, pastisz i ogromne przymrużenie oka z jakimi twórcy traktują wszystkie (pop)kulturowe opowieści o piratach, arystokracji, przygodzie i pragnieniu wolności. I tak to momentami było za dużo, ale to cudowny koncept. Pierwszy sezon zaliczam więc do zachwytów. Początek drugiego był dla mnie bardzo niemiłym zaskoczeniem. Serial wymknął się swojej radosnej, zdystansowanej umowności w mroki. I to naprawdę mroczne mroki. Potem powrócono do przyjętej konwencji (choć też nie do końca, ale to jeszcze gorzej i pozostawiło mnie bardziej czujną i krytyczną). Koniec końców to jednak zachwyt, bo serce mam z wosku i jednak całość mnie rozpuściła. Może napiszę esej o moim „ale”? Czas pokaże. Na pewno będę wracała, bo jest cudownie napisany, zagrany, queerowy, różnorodny, zabawny, pełen odniesień do kultury popularnej i kina akcji.
Clever Boy: Po prostu Doctor Who, a w zasadzie Whoniversum jak od dawna mówiłem. Russell T Davies nareszcie robi porządek i przywraca markę do chwały. I oby mu się to udało. Dostaliśmy nareszcie nowy zwiastun 60 rocznicy Doctor Who oraz kolejne dobre doktorowe wieści. Przede wszystkim powstał nowy spin-off, Tales of the TARDIS (chociaż boli, że być może nie będzie dostępny legalnie poza Wielką Brytanią), poznaliśmy nową wersję motywu muzycznego serialu, Piętnastego Doktora oraz Ruby Sunday. Co trochę BBC zaskakuje nas kolejnymi wieściami. Cieszę się, że coraz głośniej robi się o serialu i czekam na odcinki specjalne. A to już niedługo!
Poza tym zakochałem się w nowej płycie Kwiatu Jabłoni – Pokaz slajdów. Słucham w zapętleniu kilka razy w tygodniu. Są utwory, które bardzo szybko wskoczyły mi do głowy i nie chcą jej opuścić. To przede wszystkim wspaniała piosenka o miłości, Lego z przepiękną metaforą. Kocham też Szczęśliwego nowego roku, bo jest takie prawdziwe. Nie można też zapomnieć o świetnych singlach Od nowa oraz Byłominęło. Zachęcam do wysłuchania.
ZASKOCZENIA
Lierre: Bardzo mnie zaskoczyła Dziewczyna w różowym Joanny Krystyny Radosz, której bym zapewne nie przeczytała w ciągu najbliższej dekady, gdyby nie wyskoczyła na mnie możliwość poprowadzenia z autorką spotkania. Połknęłam więc powieść w trzy dni, ale nie tylko dlatego, że mi się spieszyło – po prostu rewelacyjnie mi się czytało. Nie trafia ta książka w to, co lubię w literaturze młodzieżowej, ale nic nie szkodzi, i tak było super. Bardzo polubiłam Klamkę i jej bliskich, a za każdym razem, gdy na horyzoncie pojawiał się ojciec Klamki, nieobecny, bo co tydzień na konwencie, zwijałam się w duchu z dziwnym pomieszaniem śmiechu i zażenowania. Polecam!
Maple Fay: Po wysłuchaniu niespecjalnie entuzjastycznych opinii moich przyjaciół o Wojnie makowej nie spodziewałum się, że spodoba mi się nowa książka Rebekki Kuang Yellowface. Stało się inaczej, a o moich wrażeniach z lektury możecie przeczytać tutaj.
Perła: W październiku skończyłam oglądać Sacrificial Princess and The King of Beasts. Nie spodziewałam się, że to anime aż tak mi się spodoba, a okazało się naprawdę dobre i wartościowe. Opowiada o dziewczynie, która zostaje wybrana przez króla bestii na jego królową. Będzie musiała jednak najpierw dowieść, że nadaje się do tej roli. Czeka ją wiele prób i zmagań. Pokochałam te postacie i łączące je relacje i z ciekawością śledziłam ich kolejne losy. Dostałam opowieść o odnajdywaniu swojego miejsca w świecie i walce o lepsze jutro dla siebie i innych. Wkrótce na łamach Whosome ukaże się recenzja, w której opowiadam bardziej szczegółowo o tym co mnie tak w tej serii urzekło.
Clever Boy: Na Netflix wpadł program dokumentalny Tajemnice Polskich Morderstw. Pojawiają się tam sprawy, o których kiedyś słyszałem (i nie tylko), ale wypowiadają się tam również dziennikarze z mojej poprzedniej pracy. Każda ze spraw jest ciekawa i intryguje, aż chce się obejrzeć do końca. Całość jest bardzo dobrze zrealizowana i zmontowana. Podoba mi się też nieunikanie brutalności i przedstawianie tych przerażających historii takimi jakie były. Lubię takie programy dokumentalne, a ten zrył mi trochę głowę i skłonił do różnych refleksji. Nie spodziewałem się tego po polskiej produkcji.
ROZCZAROWANIA
Clever Boy: Wygląda na to, że jestem jedynym, którego coś rozczarowało w październiku… Może to i dobrze? Dla mnie dużym rozczarowaniem jest Loki. Wiem, że są tysiące osób, które krzyczą, że to najlepszy serial MCU, ale dla mnie po prostu nie. Pierwszy sezon strasznie mnie wynudził i rozczarował. Miał dobre momenty, ale to były momenty. Tutaj oglądam trochę z przymusu. Podoba mi się postać Ouroborosa oraz creepy nikczemna Miss Minute. Jednak nie śpieszy mi się z seansem i często się nużę. To nie moja bajka.
WARTO WSPOMNIEĆ
Ginny N.: Po grę Jotun. Valhalla Edition sięgnąłem, ponieważ uwielbiam późniejszą pozycję Thunder Lotus Games, Spritfater. Jotun jest grą piękną, polubiłem też główną bohaterkę, wikinżkę Thorę. Jej historia, choć właściwie dość prosta, jest całkiem ciekawa. Na minus zapisujemy trochę ciężki (choć ciekawy) gameplay i stosunek liczby trudnych do pokonania bossów do długości (czy raczej krótkości) kolejnych „poziomów”, które musimy przejść, by zdobyć więcej ekspa i otworzyć przejścia do tychże bossów właśnie. Chciałbym jednak móc sobie więcej pochodzić po planszach, poodkrywać tego świata, może zmierzyć się z większą liczbą mniejszych bossów, zanim będę musiał walczyć z tytułowymi Jotun_ami.
Lierre: Dwie lektury warte wspomnienia – Yellowface Rebekki F. Kuang, którą mistrzowsko zrecenzowału dla Whosome Maple Fay (mnie się to czytało dobrze, ale nie porwało, a końcówka już całkiem się dla mnie rozlazła) oraz Extasię Claire Legrand, dziwny miks opowieści o dorastaniu w superpatriarchalnej społeczności z postapo i historią o magii i siostrzeństwie. Miejscami ciekawe, miejscami nudne, epatujące przemocą – nie powiem, że polecam, ale jeśli ktoś kolekcjonuje książki o kobietach, z wątkami queerowymi, czarownicami itd., to jest to, myślę, dość oryginalna propozycja.
Lady Kristina: 60. rocznica Doctor Who zbliża się coraz bardziej, więc dostajemy z tej okazji coraz więcej informacji i kolejnych produkcji. Na razie przesłuchałam koncert Doctor Who @ 60: A Musical Celebration – ciekawie było zapoznać się z orkiestrowymi aranżacjami już znanych utworów, a te nowe, które pojawią się w kolejnej serii, zapowiadają się naprawdę interesująco. Ogromnie mnie cieszy powstanie serii Tales of the TARDIS, która ma łączyć klasyczne serie ze współczesnością – jako że jestem fanką klasyków i poza tym kocham takie małe powroty, nawet jeśli nie są częścią serialu.
Perła: W październiku rozpoczęła się emisja I’m in Love with the Villaines!, anime z gatunku yuri, stanowiącego adaptację popularnej light novel o tym samym tytule. Na razie nie wyrobiłam sobie jeszcze o nim zdania. Nie czytałam też materiału źródłowego. Wyszło dopiero pięć odcinków. W jednym z nich dostaliśmy jednak wartą uwagi scenę, w której bohaterki otwarcie rozmawiają o lesbijskiej tożsamości, a także o wiążących się z nią stereotypach i uprzedzeniach, i o życiu w heteronormatywnym świecie.
Agnieszka: Dziewczyna w różowym Joanny Krystyny Radosz to bardzo fajna młodzieżówka jest!
Clever Boy: Obejrzałem miniserial Nolly od Russella T Daviesa. Nie znam ani telenoweli Crossroads, ani aktorki Noele Gordon, ale bardzo dobrze oglądało mi się tę historię. Świetnie napisane i zagrane postacie, oddanie realiów dawnych lat, spojrzenie za kulisy telewizji. Nie ukrywam, że wzruszyłem się pod koniec. RTD robi cuda.
Obejrzałem również trzeci i prawdopodobnie ostatni sezon Startruck. Bawiłem się super, ale był on dojrzalszy i mniej komediowy od poprzednich. Na początku wkurzyło mnie strasznie to, że główni bohaterowie ponownie przechodzą perturbacje w związku, bo mieliśmy to przez dwa poprzednie sezony. Tu jednak wydarzyło się wiele ciekawych rzeczy i jestem szczęśliwy z zakończenia serialu i tego, że Jessie dojrzała. Bardzo fajny i krótki brytyjski serial o relacjach, związkach, szukaniu siebie i dorosłości. Polecam.
WYDARZYŁO SIĘ NA WHOSOME
W październiku dużo wydarzyło się w świecie Doctor Who. Poznaliśmy daty premiery odcinków rocznicowych, mogliśmy wysłuchać rocznicowego koncertu i obejrzeć Tales of the TARDIS. Oficjalnie potwierdzono, że Doctor Who będzie mieć premierę w Polsce na Disney+. Trwają też zdjęcia do 15 serii (choć nazywanej drugą) i poznaliśmy dwójkę reżyserów, a także scenarzystki z 14 serii. Na naszym portalu pojawiło się także wiele ciekawych wywiadów, więc zapraszamy do ich lektury.
Redakcja Whosome przygotowuje się do swoich urodzin, na które serdecznie was zapraszamy. Imprezo-minikonwent odbędzie się 18 listopada w Spółdzielni Ogniwo (ul. Smolki 11a) w Krakowie. Więcej na ten temat przeczytacie tutaj. Pod koniec października odbył się Konline – tu przeczytacie redakcyjne wrażenia. Chociaż Halloween już za nami, jesień jest idealną porą roku na straszne historie, o których nich pisaliśmy w tym miejscu, a jeśli lubicie Star Treka to mamy także coś dla was. W październiku mogliście także przeczytać m.in. redakcyjne wrażenia z OnePiece i Wheel of Time.

Wspólny profil redakcji Whosome.pl. Podpisujemy nim zbiorcze teksty, tłumaczenia, analizy i dyskusje.