Sex Education, The Wheel of Time, Dziewczyna w różowym, a może Rozczarowani albo, jesiennie, Over the Garden Wall? Co zachwycało, rozczarowywało i zaskakiwało naszą redakcję we wrześniu? Co oglądaliśmy, czytaliśmy, w co graliśmy i czego słuchaliśmy? Zapraszamy do lektury podsumowania.
ZACHWYTY
Ginny N.: Wrzesień otwieramy książkowo. Naszą recenzję Dziewczyny w różowym Joanny Krystyny Radosz przeczytacie tutaj. To naprawdę fajna opowieść o szkole, maturze i relacjach międzyszkolnych, które potrafią być naprawdę trudne. I, oczywiście, o żużlu, który bohaterka powieści, Klamka, kocha całym sercem.
Poprzedni sezon Sex Education był dla nas bardziej rozczarowaniem niż nie, więc nie oczekiwałem wiele po kolejnym – finalnym już. Ale okazało się, że byłem w błędzie. Nawet jeśli zostaję z poczuciem, że Eric umrze na raka mózgu (halucynacje, których nikt nie uważa za halucynacje???), to poza tym wszystko inne wyszło naprawdę fajnie. Zdecydowanie dobrze zrobiło serialowi przeniesienie akcji do nowej szkoły (koledżu Cavendish), w której bardzo ważna jest akceptacja i otwartość, a jednocześnie pod tymi ważkimi słowami i prawdziwą troską o innych bijącą od uczniów kryją się uprzedzenia i systemowe niedoskonałości, które trzeba rozwiązać.
Znachor jaki jest każdy widzi i właściwie to nie tak, że potrzebował rebootu, przecież oryginał oglądało się i pewnie wciąż będzie oglądać się równie dobrze w przyszłości. Ale ta nowa wersja wyszła po prostu dobrze. Oglądając wzruszyłem się tu i tam i wciągnąłem się w tę historię na nowo. No i właściwie to chyba zobaczyłem Znachora po raz pierwszy w całości, a nie gdzieś łapanego już w trakcie albo przełączanego w środku przez kogoś jak leciał w telewizji.
Z zaskoczenia wziął nas nowy singiel Spiętego – Blue. Spięty jak zawsze w formie i już czekamy na całą płytę Heartcore, która ma ukazać się wkrótce. Blue wskazuje nowy kierunek. Po mocnej Heavy Mental, wypisanej capsami, dostajemy podejście bardziej wyciszone i intymne. Czy taka będzie cała Heartcore, dopiero się przekonamy, ale Blue chwyta mocno i robi smaka na więcej.
MS: Doczekałam się wreszcie powrotu The Wheel of Time i choć mam poczucie, że pierwsza seria zachwyciła mnie bardziej – ciągle z wielką przyjemnością oglądam kolejne odcinki. Jestem pod ogromnym wrażeniem technicznej jakości tej produkcji (o to trudno przy fantasy!), rozmachu, widoków, strojów, ról kobiecych i po prostu fabuły. Fenomenalny, bardzo starannie robiony serial, efektowny, a nie efekciarski, sensowny i zaskakujący.
ET: Podpisuję się pod zachwytami nad The Wheel of Time! O ile fabularnie to jest w sumie opowieść jakich wiele i w innym wydaniu prawdopodobnie by mnie nie obeszła, o tyle jeśli chodzi o świat przedstawiony, a przede wszystkim postacie, to jest to po prostu majstersztyk. Nieoczywisty, nieschematyczny, zdecydowanie nie czarno-biały. I ta różnorodność! Klasa sama w sobie.
We wrześniu udałam się też w podróż sentymentalną i przypomniałam sobie Przewodnika stada i Nie licząc psa Connie Willis – jakież to są piękne, ciepłe opowieści! Jeśli jeszcze ich nie znacie, to koniecznie nadróbcie, to piękno i dobro zupełnie się nie starzeje i nieodmiennie zachwyca.
Absolutnie urzekł mnie też Kapitularz – i lokalizacyjnie, i programowo był to niesamowicie udany konwent. Jedyny minus to to, że nie udało mi się być na wszystkich punktach programu, które chciałam zobaczyć, bo dobrych rzeczy było po prostu za dużo! Może następnym razem.
Jego Cesarska Wysokość: Moje miasto Reinera Knizii to taki trochę planszówkowy tetris, w którym buduje się miasta z losowo dobieranych kafli o różnych kształtach. Twist polega na tym, że gra podzielona jest na szereg rozdziałów, każdy nieco zmieniający zasady i pulę elementów, więc gra może się ciągnąć tygodniami i nabrać zaskakującej głębi. Do tego każdy wygrany rozdział skutkuje punktami w ogólnej klasyfikacji, ale też utrudnieniem w rozdziałach kolejnych. Polecam jeśli macie z kim się umówić na dłuższą kampanię, zwłaszcza że nie jest taka droga!
Perła: 31 sierpnia wystartowało Adventure Time: Fionna and Cake. Przez cały wrzesień co tydzień były emitowane kolejne odcinki. Każdy przyniósł mi mnóstwo emocji, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Dostałam przepiękną opowieść o godzeniu się z przeszłością, odnajdywaniu swojej wartości i ruszaniu naprzód mimo trudności. Odnalazłam tam dużo siebie i dało mi to siłę.
Kolejną rzeczą, która zachwyciła mnie we wrześniu, było Danny Phantom: Glitch In Time, czyli kontynuacja znanego z Nickelodeon serialu Danny Phantom, który bardzo lubiłam jako wczesna nastolatka. Zawsze byłam zawiedziona ostatnim sezonem i samym zakończeniem. Komiks naprawił to, co tam nie zagrało. Zrobił też o wiele więcej, nadając trochę głębi temu światu i stawiając na kilka nieoczywistych rozwiązań. Był też zwycięstwem dla nas, fanów postaci Vlada, ponieważ bohater dostał wreszcie sensowne i satysfakcjonujące rozwiązanie swojego wątku.
DemonBiblioteczny: Moje doświadczenia popkulturalne w tym miesiącu nie należą do owocnych, więc udało mi się wyłuskać tylko jeden zachwyt. Zainspirowane redakcyjną polecajką na jesień sięgnęłom po Over The Garden Wall. Bardzo polubiłom postaci, baśniową estetykę i nieoczywiste rozwiązania.
Anndycja: Z końcem września udało mi się skończyć czwarty sezon brytyjskich Ghosts, serialu, który mógłby spokojnie dziać się w dożywotnim uniwersum Marty Kisiel, tylko na Wyspach (Thomas mógłby przybić piątkę Szczęsnemu zanim obaj pogrążyliby się w romantycznej dramie). Bardzo dobrze się bawiłam, oglądając przygody żywych i nieżywych bohaterów, a na końcu zdarzyło mi się wzruszyć. Nareszcie przyzwoita brytyjska komedia <3.
Clever Boy: W poprzednim miesiącu uciekła mi bardzo ważna rzecz – zakończył się High School Musical: The Musical: The Series. Ostatni sezon bardzo mi się podobał i ku mojemu zaskoczeniu, Disney wypuścił cały sezon naraz. Można było więc szybko łyknąć całość. High School Musical 3 jest moim ulubionym i kocham piosenki z tej części, więc byłem zachwycony, słysząc je w nowych aranżacjach. Naprawdę dobrze się bawiłem, podobały mi się cameo i występy gościnne aktorów znanych z serii (chociaż niektóre były rozczarowujące, bo krótkie). Zrobiło mi się na końcu bardzo smutno, że to już koniec. Uważam, że ostatni sezon utrzymał poziom i cieszę się, że udało się go odpowiednio zakończyć.
Nie mogło tutaj zabraknąć zwiastuna 60. Rocznicy Doctor Who. Kilka minut, a mam niesamowity hype. Nie wierzę, że już zaraz… Czekam na nowe przygody Doktora i Donny. Zwiastun jeszcze bardziej mnie zachęcił do odliczania na premierę. Ile tam się dzieje!
Lady Kristina: We wrześniu wciągnęłam się w oglądanie UFO, serialu o tajnej organizacji broniącej Ziemi przed kosmitami. To produkcja z początku lat 70., co widać, ale całość jest interesująca, a efekty specjalne często wyglądają naprawdę dobrze – gdybym nie była świadoma, że są to modele, na pierwszy rzut oka nie byłabym w stanie tego poznać. Każdy z odcinków opowiada o innej misji, nie nawiązując zbytnio do reszty, więc teoretycznie można oglądać je na wyrywki. Sam serial ma dosłownie kilka oficjalnych porządków oglądania odcinków, bo fani uznali, że ta pierwotna im nie pasuje, a później fanowskie wersje wydano oficjalnie 🙂.
W drugim sezonie Doctor Who: Redacted brakuje nieco tej świeżości, jaka była widoczna w pierwszym, ale i tak całość mnie wciągnęła podczas słuchania. W sześciu odcinkach można było śledzić nową sprawę badaną przez autorki The Blue Box Files, ale znalazło się też miejsce na wątek miłosny, a także sporo nawiązań i innych smaczków – mamy tu nie tylko mini crossover ze słuchowiskową serią o Rani Chandrze, ale to (do tej pory) jedyne miejsce, gdzie wspomniano o wydarzeniach z Flux, a co więcej, pojawił się tu też mały wstęp do The Star Beast.
Oglądając najnowszego Znachora nie mogłam powstrzymać się przed porównywaniem go z poprzednimi wersjami (zwłaszcza z tą kultową z 1981 roku), ale muszę przyznać, że jest to zupełnie inny film. Znajduje się tu wiele podobieństw – w końcu są to adaptacje tej samej książki – ale najnowsza wersja ma zupełnie inny klimat, a część zdarzeń pokazano inaczej lub też nieco realistyczniej. Pomijając kwestie porównawcze, jest to też przede wszystkim naprawdę dobry film, którego długości się praktycznie nie odczuwa, a główne postacie (zwłaszcza sam znachor) są świetnie zarysowane.
Podobnie jak Clever Boy, jestem strasznie podekscytowana zwiastunem odcinków rocznicowych, jak i samą 60. rocznicą Doctor Who. Ostatnio przesłuchałam pierwszą część słuchowiska Doctor Who and the Star Beast oraz trochę czytałam o Meepach, więc czekam tym bardziej niecierpliwie.
ZASKOCZENIA
Jego Cesarska Wysokość: Kirke Madeline Miller finalnie okazała się bardzo przyzwoitą powieścią. Pierwsza połowa zupełnie tego nie zapowiadała, druga za to nadrobiła z nawiązką ciekawymi relacjami, dobrymi dialogami i zakończeniem przypominającym, że czasem życie potrafi być bardzo ciekawą podróżą, nawet jeśli nie wszystko idzie zgodnie z planem. Nie jest to może książka wybitna, ale dla fanów antycznych klimatów zdecydowanie warta sprawdzenia.
Clever Boy: Końcówka września spowodowała, że wróciłem do mojego guilty pleasure. Przeczytawszy, że zbliżający się sezon Power Rangers będzie prawdopodobnie ostatnim z całej 30-letniej kontynuacji, a potem twórcy mają zdecydować się na reset, postanowiłem obejrzeć dwie ostatnie serie i przy premierze tę najnowszą – Power Rangers: Cosmic Fury (to pierwsza od Mighty Morphin Power Rangers „seria”, w której główne role grała ta sama ekipa). Nowy sezon bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Liczył tylko 10 odcinków, ale był trochę poważniejszy i poruszał ciekawe wątki. Dostaliśmy pierwszy raz główną liderkę, która została czerwoną rangerką. I uważam, że Amelia wykazywała cechy liderki i lepiej spajała i prowadziła drużynę niż Zayto. Dostaliśmy też pomarańczową rangerkę, dzięki czemu mieliśmy aż 3 kobiety w drużynie, więc miały też osobne wspólne akcje i ratowały tyłki chłopakom. Był wątek utraty kończyny, śmierci przyjaciela, miłości (chociaż nie było nam dane widzieć pocałunku Izzy i Fern). Przy okazji wrócił Billy z pierwszych serii Power Rangers i nie brakowało odniesień do innych sezonów. Bawiłem się naprawdę dobrze. Dostaliśmy słodko-gorzkie zakończenie. Jasne, nadal było kiczowato, a czasem przesłodko, ale w tym tkwi urok tej marki. Aż szkoda, że to koniec przygód tej ekipy i że ta ostatnia seria była taka krótka.
ROZCZAROWANIA
MS: Kolejny miesiąc brnę przez trylogię Dewabad S.A. Chakraborty i wprawdzie nic się tam takiego nie dzieje… No właśnie, tak bardzo nic się tam nie dzieje? Nie rozumiem zupełnie fenomenu tych książek! Zdawały się być niezwykle istotnym punktem w moim małym Projekcie Czytelniczym, ale przede wszystkim mnie przyblokowały, bo zasypiam po paru stronach. Jest tam fajny świat, niezła bohaterka, trochę dobrych pomysłów… ale zupełnie nic do mnie nie trafia. Frustrujące.
Jego Cesarska Wysokość: Drugi sezon Uncanny Counter, koreańskiego urban fantasy dostępnego na Netfliksie, niestety póki co nie dorasta do pięt pierwszemu. Ale pierwszy sprawdźcie, bardzo miły powiew świeżości w gatunku. I bardzo sympatyczna gromadka bohaterów na pierwszym planie.
DemonBiblioteczny: Do wrześniowych zawodów mogę zaliczyć jedynie dramat Kamila Bednarka (nie, nie tego wokalisty) Suicide Sp. z.o.o. Opowieść sama w sobie nie jest zła – w zasadzie to przeciętna pod względem fabularnym i humorystycznym. Bohaterowie czasem zachowują się sprzecznie do swoich charakterów, ich akcje są niezakorzenione w fabule i mimo starań – brakuje empatii, a biorąc pod uwagę wstęp od autora, zapowiadało się inaczej. Niestety zmarnowano tutaj potencjał na świetną rzecz. Mimo wszystko muszę pochwalić ten utwór za jedno – dołączenie listy numerów do Telefonów Zaufania i apel, by nie ignorować zdrowia psychicznego u nas i innych.
Anndycja: Finał Sex Education, mimo że w teorii skończył się dość satysfakcjonująco, przyniósł mi więcej rozczarowania niż jakichkolwiek innych emocji. Złapałam się na tym, że nie kibicuję głównym bohaterom (zarówno Otis, jak i Maeve powinni dostać po nosie, każde z innych powodów). Dooglądałam ten sezon jedynie dla Aimee, Isaaca i Ruby, która powinna dostać odszkodowanie za straty moralne poniesione we wszystkich odcinkach, i w sumie dobrze, że to już ostateczny koniec, bo następnej części serialu już bym na pewno nie śledziła.
Clever Boy: Nie porwał mnie nowy sezon What We Do In The Shadows. Niektóre odcinki były zabawne, ale raczej przemęczyłem się przez tę serię. Nie wiem w sumie, co dokładnie nie zagrało, może brakło mi większych nowości. Oczywiście czekam na kolejny sezon, ale już z mniejszym entuzjazmem.
Podobnie mam z Only Murders in the Building. Nowy sezon mnie nie zachwycił. Jest dla mnie zdecydowanie nudniejszy i już nie wyczekuję z odcinka na odcinek. Może przegrzanie materiałem? Co prawda, nie chcę, żeby przygoda naszych bohaterów się zakończyła, ale mimo lekkiego odświeżenia formuły, jakoś nie czułem się zachęcony do oglądania. Dziewiąty odcinek był za to genialny i chyba najlepszy w tym sezonie. Przede mną finał, ale to dopiero w październiku.
WARTO WSPOMNIEĆ
Ginny N.: Drugi sezon Our Flag Means Death pojawi się dopiero w październiku, ale już zwiastun jest pięknem i napełnia nas radością i ekscytacją na to, co zobaczymy w serialu.
Z kolei drugi sezon The Wheel of Time wciągnął nas z zaskoczenia. O ile pierwszy nas raczej nużył i irytował, o tyle po tym przydługim wprowadzeniu do historii właściwej wreszcie mamy się w co wgryźć. I tu czasami bywało irytująco, ale więcej było dobra. Do tego przepiękna scenografia i kostiumy, które dopełniają tego jak dobry jest ten sezon.
Jego Cesarska Wysokość: Na stronie fandom.org.pl pojawiła się mapa katalogująca fanowskie kluby i inicjatywy z całej Polski. Jeśli szukacie jakiegoś fajnego miejsca i ludzi podzielających wasze pasje albo po prostu nie macie z kim grać w planszówki, warto wpaść i sprawdzić, czy w okolicy nie dzieje się coś, o czym nie mieliście pojęcia. Można też zgłaszać mailowo brakujące punkty, na pewno nie ma tam jeszcze wszystkiego.
MS: Z wielkim smutkiem pożegnałam się z Sex Education. Ostatni sezon niektórymi wątkami mnie zachwycał, innymi frustrował, niektórymi triggerował – ale i tak kocham strasznie ten serial i tak mi przykro, że to koniec.
Clever Boy: Zakończyłem Rozczarowanych na Netfliksie. Nowa seria bardzo mi się podobała i przyjemnie się ją oglądało. Fajnie było wrócić do tego zakręconego świata i zobaczyć ostateczną konfrontację. Zakończenie było naprawdę super i czuję mega satysfakcję.
Nowy sezon Harley Queen był gorszy od poprzedniego, ale dostarczył mi niesamowitej frajdy i wiele razy się głośno śmiałem. Czułem jednak spadek formy i nie podobało mi się, że to, co było mocą tego serialu – Ivy i Harley zostało rozdzielone. Mam nadzieję, że kolejny sezon będzie lepszy.
Obejrzałem także Między nami żywiołami. Bardzo podobała mi się ta bajka i cały przedstawiony świat. Szkoda, że nie dało się go zgłębić bardziej. Piękna historia o miłości, różnicach, akceptacji, o sprostowaniu wymaganiom rodziców i szukania celu w życiu. Bardzo dobrze się bawiłem i nawet nie wiedziałem, kiedy zleciał mi czas na seansie.
Widziałem też Sex Education, ale o tym w osobnych wrażeniach.
Lady Kristina: One Night, czyli najnowszy serial z Jodie Whittaker, oglądało mi się dość trudno – nie jest to jednak kwestia dotycząca jakości produkcji, tylko jego tematyki (TW: przemoc seksualna wobec kobiet), przez co całość mocno mnie poruszyła. Tak w ramach ciekawostki wspomnę, że Jodie Whittaker w swojej pierwszej roli po Doctor Who ma wątek queerowy – nie wiem, czy lepszy, ale na pewno wyraźniejszy niż w przypadku Doktor i Yaz.
Continental: W świecie Johna Wicka opowiada o wydarzeniach z młodości Winstona Scotta, zanim ten jeszcze przejął pieczę nad nowojorskim oddziałem hotelu Continental i został mentorem Johna Wicka. Do tej pory ukazały się dwa odcinki z trzech i muszę przyznać, że ogląda się to całkiem ciekawie – najbardziej podoba mi się połączenie scen walki z muzyką z epoki – ale nie wciągnęło mnie to aż tak bardzo jak filmy o Wicku.
Pod koniec września na Netfliksie pojawiły się cztery krótkometrażowe adaptacje opowiadań Roalda Dahla autorstwa Wesa Andersona. Wszystkie powstały w podobnym stylu – oglądając je miało się wrażenie oglądania audiobooka, a spora część każdej historii nie była pokazana, a resztę musiałam wyobrazić sobie sama. Dodatkowo krótki metraż sprawiał, że te historie nie były zbyt rozciągnięte, a specyficzne efekty nie przytłaczały. Najbardziej podobała mi się Zdumiewająca historia Henry’ego Sugara, ale pozostałe pozycje też były ciekawe.
WYDARZYŁO SIĘ NA WHOSOME
Na początku miesiąca liczną reprezentacją odwiedziliśmy łódzki Kapitularz w randze Polconu. Bawiliśmy się świetnie, a naszą relację wraz z bogatą galerią zobaczycie TUTAJ. Poza tym na naszą stronę wleciała relacja z sierpniowych wrocławskich Dni Fantastyki (KLIK), które również odwiedziliśmy licznie i opuszczaliśmy z żalem, że to już koniec.
Pod koniec miesiąca zaprosiliśmy przyjaciół Whosome na oficjalne świętowanie naszych trzecich urodzin. Kon-Impreza urodzinowa odbędzie się 18 listopada w krakowskiej Spółdzielni Ogniwo.
We wrześniu nie zasypialiśmy gruszek w popiele. Stworzyliśmy dla was m.in. wyliczankę jesiennych tekstów (pop)kultury, które ogrzeją was od środka, a może trochę przestraszą, w bezpiecznej przestrzeni ciepłego domu. Sass powraca z recenzją gry Returnal, która sprawia, że chce się w nią od razu zagrać i razem z nią zapętlić w tej historii. Rozmawiamy także o filmie kinowym Miraculous: Biedronka i Kot i oglądamy drugi sezon Wheel of Time spisując wrażenia z pierwszych pięciu odcinków (te z ostatnich trzech pojawią się już w październiku, po finale sezonu), a Ginny N. przeczytał i zrecenzował biografię Terry’ego Pratchetta.
A co słychać w świecie Doctor Who? Wstrzymaliśmy oddech – 23 września dostaliśmy pełny zwiastun odcinków rocznicowych! I wciąż nie ochłonęliśmy z emocji, które w nas wywołał. Napisaliśmy także o głównym wrogu tych historii, Toymakerze. Poza rocznicą mieliśmy dla was wywiad z Ncutim Gatwą – o noszeniu gorsetów i paradach równości. A o większych i mniejszych sprawach whoviańskich donosiliśmy, jak zawsze, w TARDIS-Ekspressie.
Wspólny profil redakcji Whosome.pl. Podpisujemy nim zbiorcze teksty, tłumaczenia, analizy i dyskusje.